"Żal tego spotkania, zwłaszcza że było ono dość ważne. Z nawierzchnią lepiej radziła sobie chyba Swietłana" - powiedziała Agnieszka Radwańska po meczu 1. rundy Grupy Światowej I Pucharu Federacji. Polka przegrała z Rosjanką Swietłaną Kuzniecową 4:6, 6:2, 2:6.

Mecz obfitował we wzloty i upadki. W trzecim secie nie udało mi się rozstrzygnąć na swoją korzyść decydujących piłek. Moim zdaniem serwis nie odgrywał w tym meczu kluczowej roli ze względu na to, że nawierzchnia była dość wolna. Nawierzchnia była ciążka. Miało być trochę szybciej. To nie jest taki typowy hard court, który jest zainstalowany na stałe. Tu jest dobrze położony, ale przygotowano go tuż przed imprezą. Wpływ na spowolnienie ma też warstwa drewna, która znajduje się pod nawierzchnią - powiedziała Radwańska. Dodała, że jej mecze z Kuzniecową zawsze są zacięte i długie. Nie wiem, czy na mnie specjalnie się mobilizuje, ale zazwyczaj każdy chce wygrywać z zawodniczkami z czołówki. To jest sport. Dopóki nie przegramy trzech punktów, to wciąż jest szansa. Trzeba walczyć dopóki piłka w grze. Doping kibiców był bardzo dobry. Cieszę się, że można było zobaczyć pełen stadion - podkreśliła Polka. 

Sama Kuzniecowa skomentowała spotkanie: To był bardzo fajny mecz. Bardziej zacięty niż wskazywałby wynik w poszczególnych setach. Sytuacja zmieniała się wielokrotnie. W drugim secie straciłam trochę koncentrację, ale wygrałam ważne wymiany w trzecim. Rosjanka dodała, że śmieszą ją trochę dziennikarze z dyskusjami o nawierzchni: Najpierw krytykowano Marię Szarapową za to, że ta powiedziała, iż kort sprzyja Polkom. Teraz okazuje się, że był lepszy dla mnie. Przyjeżdżając do Krakowa nie miałam pojęcia, że będę drugą rakietą w singlu. Nie znam się na rankingach i przepisach. Jak gram w Fed Cupie, to oddaje się w ręcę kapitan Anastazji Myskiny. 

(mal)