"Jerzy wybuchnął po meczu. Miał troszkę racji. Co by było, gdybym ja dziś przegrała? Zostałabym zrównana z ziemią. Takie są polskie media. Kiedy się wygrywa, wszystko jest cacy. Kiedy się przegrywa - jest zjazd w dół" - powiedziała Agnieszka Radwańska, odnosząc się do wypowiedzi Jerzego Janowicza, że w Polsce "nie ma jakiejkolwiek perspektywy w sporcie, biznesie, życiu prywatnym". Polka, rozstawiona z jedynką, pokonała wcześniej Czeszkę Kristynę Pliskovą i awansowała do drugiej rundy turnieju WTA Tour - BNP Paribas Katowice Open (z pulą nagród 250 tys. dol.).

Radwańska nie miała problemów z pokonaniem niżej notowanej rywalki w dwóch setach, choć borykała się ostatnio z kontuzją kolana. Jeśli nie widać żadnych opatrunków, to znaczy, że jest dobrze. Potrzebowałam trochę odpoczynku, przerwy - wyjaśniła.

Charakteryzując kort położony w Spodku specjalnie na turniej, zauważyła, że taka "chwilowa" nawierzchnia zawsze się różni od stałej. Ta katowicka jest jej zdaniem szybka i "wchodzi w nogi". Nawet po krótkim meczu czuć zmęczenie - zauważyła najlepsza polska tenisistka.

Przyznała również, że gra z leworęczną rywalką - zwłaszcza w pierwszym meczu - nie jest łatwa. Wspominała juniorskie mecze rozgrywane w śląskich miastach. Grałam tu mnóstwo razy. Odniosłam wiele małych zwycięstw. Ale wtedy była to dla mnie walka o życie - stwierdziła.

"Gdybym przegrała, zostałabym zrównana z ziemią"

Radwańska została też zapytana o niedawną wypowiedź Jerzego Janowicza, który krytykował podejście polskich mediów do sportowców oraz warunki ich przygotowań. Zauważyła, że tenisista z Łodzi miał trochę racji.

Jerzy jest osobą z charakterem. Widać u niego nerwy na korcie i poza nim. Wybuchnął po meczu. Ja znam to uczucie, dlatego zawsze czekam pół godziny, godzinę przed wypowiedzią. Troszkę miał racji. Co by było, gdybym ja dziś przegrała? Zostałabym zrównana z ziemią. Takie są polskie media. Kiedy się wygrywa, wszystko jest cacy. Kiedy się przegrywa - jest zjazd w dół - podkreśliła.

Wspomniała, że jej warunki do treningu przed laty też były trudne. Trenowałam w starych, zimnych balonach, gdzie było zero stopni i śmierdziało gazem. Tak było przez 10-12 lat. Teraz jest coraz lepiej - zakończyła.

(MRod)