Tegoroczna edycja turnieju WTA w Stuttgarcie cieszy się rekordowym zainteresowaniem - to właśnie tu do rywalizacji po 15-miesięcznej dyskwalifikacji za doping wróci Maria Szarapowa. Rosjanka występuje w Niemczech dzięki otrzymaniu tzw. dzikiej karty. Na tej samej podstawie wystartuje w Rzymie i Madrycie.

Tegoroczna edycja turnieju WTA w Stuttgarcie cieszy się rekordowym zainteresowaniem - to właśnie tu do rywalizacji po 15-miesięcznej dyskwalifikacji za doping wróci Maria Szarapowa. Rosjanka występuje w Niemczech dzięki otrzymaniu tzw. dzikiej karty. Na tej samej podstawie wystartuje w Rzymie i Madrycie.
Maria Szarapowa /Dennis Van Tine/Geisler-Fotopres /PAP/DPA

Takie decyzje wzbudziły spory sprzeciw wielu tenisistów. Skrytykowali je m.in. Agnieszka Radwańska, Brytyjczyk Andy Murray, Niemka polskiego pochodzenia Angelique Kerber, Słowaczka Dominika Cibulkova, Francuz Jo-Wilfried Tsonga, Rumunka Simona Halep, Francuzka Alize Cornet oraz Dunka polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki.

Taki sam pogląd na sprawę ma Roberta Vinci, która będzie rywalką Rosjanki w dzisiejszym spotkaniu pierwszej rundy w Stuttgarcie. Nie zgadzam się z decyzją organizatorów imprez. Maria jest świetnią zawodniczką - nie mam nic do niej. Popełniła błędy, to na pewno. Niech wraca do gry, ale bez "dzikich kart". Wiem, że ona jest ważna dla WTA, dla tenisa, dla wszystkich. Jest wspaniałą osobą i mistrzynią. Moja osobista opinia jest jednak właśnie taka - zaznaczyła Włoszka na konferencji prasowej.

W sprawę wmieszał się agent byłej liderki rankingu WTA Max Eisenbud - Radwańską i Wozniacki nazwał czeladniczkami, które liczą na korzyści związane z wykluczeniem 30-letniej tenisistki.

W marcu ubiegłego roku Szarapowa przyznała, że od 10 lat zażywała lek meldonium, który 1 stycznia 2016 roku trafił na listę zakazanych substancji. Tłumaczyła, że nie zapoznała się z przesłaną pocztą mailową informującą o tej zmianie. Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF) ukarała ją dwuletnim zawieszeniem. Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie (CAS) skrócił dyskwalifikację o dziewięć miesięcy.

Ta przerwa bardzo mnie wzmocniła. Wcześniej nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak zorganizować sobie tyle czasu. Miałam 12 miesięcy, by pomyśleć, poczytać, itp. - zaznaczyła Rosjanka w wywiadzie udzielonym w lutym rosyjskiej telewizji.

Jak dodała wówczas, przymusowy rozbrat z tenisem wykorzystała także m.in. na edukację - uczęszczała na wykłady w prestiżowej szkole biznesu na słynnym Harvardzie. Pisała autobiografię i trenowała boks.

(mpw)