"Mam ambicję być w czołówce WTA dłużej, wiem, że muszę na to dalej pracować" - przyznała w rozmowie z serwisem redbull.pl Iga Świątek, która wygrała French Open. "Zrobiłam wielki wynik, historyczny, to fakt. Ale uważam, że sportowców trzeba oceniać nie za jednostkowy wynik, ale za całokształt" - podkreśliła. "Tak bardzo koncentrowałam się na technice i taktyce, że nie myślałam o stresie" - odpowiedziała, wspominając drogę do zwycięstwa w finale prestiżowego turnieju.

Iga Świątek w wywiadzie dla redbull.pl odpowiedziała na pytanie o jej receptę na sukces. Przez cały turniej starałam się nie rozbudzać za bardzo swoich oczekiwań - przyznała tenisistka. Jak dodała, samo pokonanie utytułowanej Simony Halep już było dla niej wielkim sukcesem. Od tego momentu do każdego kolejnego meczu starałam się podchodzić na luzie, trzymając własne oczekiwania możliwie nisko - wyjaśniła Świątek.

Polska tenisistka zapewniła, że w czasie poszczególnych spotkań turnieju starała się koncentrować na małych rzeczach - pracy nóg, stawianiu stóp itp. Wiem, że może trudno to zrozumieć, ale naprawdę taka koncentracja na tym, co się robi "tu i teraz" bardzo pomaga, zwłaszcza jeśli chodzi o oczyszczenie głowy. Tak bardzo koncentrowałam się na technice i taktyce, że nie myślałam o stresie - tłumaczyła Świątek.


Iga Świątek odniosła się w wywiadzie również do porównywania jej z Agnieszką Radwańską - wybitną polską tenisistką, która zakończyła już karierę. Agnieszka była świetną tenisistką i odnosiła wielkie sukcesy przez kilkanaście lat. Była drugą rakietą świata, wygrywała turnieje WTA, ja na razie wygrałam jeden, także spokojnie - zastrzegła. Chcę w przyszłości skoncentrować się nad większą stabilnością mojej gry, mam nadzieję, że wraz z tym przyjdą kolejne dobre wyniki. W kobiecym tenisie nie zawsze jest to łatwe - dodała. Czy będę najlepszą tenisistką w Polsce? Zaczekajmy, co zdarzy się dalej, czas pokaże - stwierdziła Świątek. 

Iga Świątek przyznała, że na każdy mecz turnieju wchodziła z utworem "Welcome To The Jungle" Guns N’ Roses w słuchawkach. Poza "Gunsami" nic takiego specjalnego już nie było. Przez cały turniej wstawałam jednak z jasnym planem, jak mam przepracować dzień i tego się trzymałam - relacjonowała tenisistka. Przez dwa tygodnie żyliśmy w "bańce" między hotelem a kortami, nie można było wychodzić na miasto itd. Z jednej strony taka monotonia męczy, ale z drugiej - było mało bodźców, żeby się stresować, czy realnie poczuć, że to są finałowe rundy Wielkiego Szlema, a nie po prostu kolejny mecz - dodała.

Cała rozmowa dostępna jest tutaj

"Ciężko opisać znaczenie, jakie ma dla mnie ten dzień. Osiągnięcie czegoś, o czym marzyło się tak długo wydaje się mało realne. A jednak jestem tu i właśnie wygrałam turniej Wielkiego Szlema!" - napisała Świątek na Facebooku. "Sofia, dziękuję Ci za mecz i życzę Ci wszystkiego, co najlepsze" - dodała, zwracając się do swojej finałowej rywalki.