"Kompletnie nie rozumiem, jak Agnieszka Radwańska kolejny raz mogła przegrać US Open w taki sposób" - mówi po porażce najlepszej polskiej tenisistki w drugiej rundzie ostatniego w tym roku turnieju wielkoszlemowego Wojciech Fibak. Radwańska przegrała z Shuai Peng 3:6, 4:6. Zdaniem Fibaka w grze Polki powtarzają się ciągle te same błędy, przez co z roku na rok będzie jej coraz trudniej wygrać jeden z najważniejszych turniejów w sezonie.

Kacper Merk: Czemu ten Nowy Jork tak nie leży Agnieszce Radwańskiej?

Wojciech Fibak: Bo tam trudniej gra się zawodnikom, którzy swój tenis opierają na technice, sprycie i delikatności; twarde korty sprzyjają tam takim zawodniczkom jak Peng, bijącym mocno z obu rąk. Tyle, że mając takie umiejętności, Agnieszka powinna ją rozgonić po korcie, bo grając tak jak Chinka, nie da się go pokryć całego. Mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, a grałem w podobnym stylu do Radwańskiej, że dla mnie to też był zawsze najtrudniejszy turniej, więc trochę rozumiem, co ona tam przeżywa, ale z drugiej strony - mówimy o piątej rakiecie świata, której po prostu nie przystoi przegrywać rok w rok ze znacznie niżej notowanymi przeciwniczkami. I proszę mi wybaczyć, ale zupełnie nie rozumiem, jak to możliwe, że jeszcze nigdy nie grała w US Open choćby w ćwierćfinale.

Może po prostu dekoncentruje ją cała otoczka US Open?

To faktycznie bardzo głośny turniej i niektórym może to przeszkadzać. Na przykład nad kortami co i rusz latają samoloty, a zawodnicy nie mieszkają tuż obok kortów, więc w drodze na nie - przez nowojorskie mosty - spędzają po 30-40 minut w jedną stronę. Gdy w ubiegłym roku doradzałem w Nowym Jorku Novakovi Djokoviciowi, to starałem się do minimum ograniczać wszelkie jego pozatenisowe aktywności; niektórym wydaje się, że dla takiego zawodnika przyjechać gdzieś na mecz pokazowy, uśmiechnąć się i rozdać kilka autografów to nic trudnego, ale po pierwsze zajmuje to pół teoretycznie wolnego dnia, a po drugie on musi się regenerować i odpoczywać, co w tak mocno żyjącym mieście nie należy do najłatwiejszych.

Myśli pan, że Radwańska kiedyś w końcu wygra turniej wielkoszlemowy?

Mam nadzieję i mocno w to wierzę, bo mając taki potencjał, zasługuje by tak się stało. Ale z roku na rok będzie jej coraz trudniej, bo czas płynie. Co prawda na samym szczycie kobiecego tenisa mamy kryzys, bo Serena Williams powoli myśli już pewnie o emeryturze, Maria Szarapowa też coraz częściej skupia się na kwestiach pozasportowych, a Simona Halep to moim zdaniem nie ten rozmiar kapelusza, ale w setce czy pięćdziesiątce znajdziemy mnóstwo młodych dziewczyn nie mających nic do stracenia. Ich silny i bezkompromisowy tenis stanowi zazwyczaj największe zagrożenie dla Agnieszki, a najbardziej niepokojący jest fakt, że od kilku już lat ona nie potrafi nic z tym zrobić.