Czy konieczna będzie zmiana regulaminu wielkoszlemowego Wimbledonu? Takie pytanie pada w brytyjskich mediach. Donoszą one o tenisistach, którzy z powodu kontuzji wycofali się z rywalizacji singlistów, ale kontynuują grę w turnieju deblowym. Jak zauważają komentatorzy, chodzi o pieniądze, które zawodnicy otrzymają nawet w przypadku przegranej.

Tenisiści, którzy wycofują się z turnieju w pierwszej rundzie w trakcie meczu, otrzymują 35 tysięcy funtów za samo pojawienie się na korcie. Jeśli rezygnują z gry przed rozpoczęciem imprezy, nie dostają ani pensa.

Dyskusja nt. nagród pieniężnych rozgorzała po tym, jak dwóch z ośmiu tenisistów, którzy z powodu kontuzji wycofali się z turnieju singlowego zaraz po jego rozpoczęciu, postanowiło kontynuować grę w deblach.

Jednym z nich jest Hiszpan Feliciano Lopez. Jego tegoroczna przygoda z Wimbledonem już się zakończyła: przegrał swój ostatni mecz w deblu. Za sam występ na korcie z partnerem otrzymał jednak ponad 5 tysięcy funtów.

Jego postępowanie stało się tematem dyskusji. Jak podkreśla wielu tenisistów, takie zachowanie jest wyrazem braku szacunku dla widzów, którzy płacą za bilety, by oglądać tenis na najwyższym poziomie. Dlatego, zdaniem tych zawodników, regulamin przyznawania nagród pieniężnych powinien ulec zmianie.

Bardziej wyrozumiali są niektórzy komentatorzy. Zauważają, że zawodowi tenisiści utrzymują się z gry w tenisa - a nie wszyscy są megagwiazdami, które zdobywają milionowe nagrody na wielkoszlemowych turniejach.


(mpw, e)