Po bardzo zaciętym pojedynku Jerzy Janowicz pokonał Francuza Gaela Monfilsa 6:4, 1:6, 6:7 (3-7), 6:3, 6:3 i awansował do trzeciej rundy Australian Open. Spotkanie trwało trzy godziny i osiem minut. Kolejnym rywalem 44. w rankingu ATP Polaka będzie grający z numerem 12. Hiszpan Feliciano Lopez.

Spotkanie Janowicza z Monfilsem - 19. rakietą świata - było zapowiadane jako jedno z najciekawszych pojedynków dnia. Pojedynek zamykał dzień na Hisense Arena, drugim co do wielkości obiekcie w Melbourne Park.

Organizatorzy raczej nie żałują swojej decyzji. Pięciosetowy mecz był zacięty. Prowadzenie w nim zmieniało się kilkakrotnie. Obaj zawodnicy - wspierani głośno przez zgromadzonych na trybunach rodzimych kibiców - są znani z widowiskowego stylu gry i dali tym razem próbkę swoich umiejętności.

W pierwszym secie toczącego się przy temperaturze 35 stopni Celsjusza meczu obaj zawodnicy mieli problemy z pierwszym podaniem. Wygrywali jednak kolejne gemy przy własnym serwisie. Bardziej wypoczęty Janowicz grał spokojnie i cierpliwie. Przyniosło to efekt przy stanie 4:4, gdy wykorzystał jedynego w tej odsłonie "break pointa". Chwilę później zmarnował pierwszą szansę na objęcie prowadzenia w całym spotkaniu, ale nadrobił to przy kolejnej okazji.

W drugiej partii nie poszedł za ciosem i zapewne chciałby o niej jak najszybciej zapomnieć. Mierzący 193 cm wzrostu przedstawiciel "Trójkolorowych" posłał w tej części gry aż sześć asów. Wyższy o 10 cm przeciwnik "pomógł" mu m.in. za sprawą dwóch podwójnych błędów i 12 niewymuszonych. Wyżej notowany z tenisistów wygrał 6:1.

W dalszej części spotkania Polak poprawił nieco podanie, choć nie ustrzegł się wielu prostych pomyłek. Monfils dwukrotnie przełamał Janowicza, ale ten od razu odpowiadał tym samym. Po radości Francuza wyrażanej po kolejnych zwycięskich gemach widać było, jak trudnym rywalem jest dla niego Polak. Ten ostatni, znany również z dużej ekspresji, w nieco bardziej stonowany sposób cieszył się z kolejnych punktów. W tie-breaku Janowicz zbyt często się mylił i nie był w stanie nawiązać wyrównanej walki z 19. tenisistą świata.

Walczący o doprowadzenie do piątej partii półfinalista Wimbledonu sprzed dwóch lat w kolejnej osłonie z gema na gem grał coraz lepiej. Wrócił do spokoju w poczynaniach, który prezentował na początku meczu. Punktował zarówno dzięki serwisowi, jaki i po celnych uderzeniach z głębi kortu. O ile wcześniej znany z dynamicznego poruszania się po korcie Monfils dobiegał do skrótów rywala, to w dalszej części gry miał z tym coraz większy problem.

W decydującej odsłonie Francuza kilkakrotnie ratował się z opresji skuteczny serwis, ale to było za mało na dobrze spisującego się Polaka, choć największą bolączką Janowicza były po raz kolejny podwójne błędy. Obu zawodnikom udało się raz zapobiec oddaniu gema przeciwnikowi. Janowicz jednak wykorzystał drugą taką okazję przy stanie 4:3. Po chwili przypieczętował triumf i z radości padł na kort.

"Nałożyłem na rywala presję"

Jestem ogromnie szczęśliwy. Miałem w przeszłości wiele problemów, ale poradziłem sobie z nimi. Dziś walczyłem o każdą piłkę, dałem z siebie wszystko. Miałem taktykę, która początkowo nie wypaliła, dlatego ją zmieniłem. Nałożyłem na rywala presję i to przyniosło efekt w końcówce meczu - relacjonował tuż po pojedynku. Radość kibiców tłumi nieco duża liczba niewymuszonych błędów łodzianina. Popełnił ich aż 53, przy 26 Francuza.

Zwycięstwem zrewanżował się Monfilsowi za porażkę w ich jedynym wcześniejszym pojedynku. W ćwierćfinale wrześniowego turnieju ATP w Metz reprezentant "Trójkolorowych" wygrał w dwóch setach.

24-letni Polak powtórzył swoje najlepsze osiągnięcie z Australian Open. Do trzeciej fazy rywalizacji dotarł również w dwóch poprzednich startach.

W walce o przełamanie tej bariery zmierzy się z 14. w rankingu ATP Lopezem. Będzie to jego pierwsza konfrontacja z leworęcznym Hiszpanem. Ten ostatni może mówić o szczęściu - dzisiaj awansował po kreczu Adriana Mannarino w czwartym secie. Francuz wygrał dwie pierwsze partie.

Wynik meczu 2. rundy gry pojedynczej mężczyzn:

Jerzy Janowicz (Polska) - Gael Monfils (Francja, 17) 6:4, 1:6, 6:7 (3-7), 6:3, 6:3

(edbie)