Liderka światowego rankingu tenisistek Ashleigh Barty wygrała turniej Australian Open, pokonując w finale Amerykankę Danielle Collins 6:3, 7:6 (7-2). To trzeci wielkoszlemowy tytuł 25-letniej reprezentantki gospodarzy, a pierwszy wywalczony w Melbourne.

Barty już na początku stycznia sygnalizowała świetną dyspozycję - wygrała wówczas pewnie imprezę WTA w Adelajdzie. Później miała startować w Sydney, ale zrezygnowała, by odpocząć przed Australian Open. Okazało się to dobrą decyzją, bo podczas prestiżowego turnieju w Melbourne nie straciła seta, a przez pierwsze sześć rund przeszła jak burza. W drodze do finału oddała rywalkom łącznie zaledwie 21 gemów i tylko raz został przełamany jej serwis.

W sobotę zaprezentowała się nieco słabiej, popełniając więcej błędów niż dotychczas. Imponująca forma w ostatnich dwóch tygodniach Collins, która była rozstawiona z numerem 27., sprawiła jej najwięcej problemów, ale i tak nie zdołała wygrać choćby jednej partii.

W pierwszej odsłonie każda z tenisistek miała po jednej szansie na przełamanie i o ile Amerykanka swojej, przy stanie 2:2, nie wykorzystała, to chwilę później faworytka zrobiła z własnej użytek. W drugim secie 25-letnia Australijka popisała się efektownym powrotem. Po słabym początku przegrywała już 1:5, by następnie wygrać cztery gemy z rzędu, a później pewnie zwyciężyć w tie-breaku.

Była to jej piąta konfrontacja ze starszą o trzy lata Collins i po raz czwarty była górą.

Pierwsza rakieta świata wcześniej w dorobku miała triumf we French Open 2019 i Wimbledonie 2021. Jej najlepszym wynikiem przed rodzimą publicznością był dotychczas półfinał z 2020 roku. W poprzedniej edycji oraz w 2019 roku odpadła rundę wcześniej.

W sobotę została pierwszą od 44 lat reprezentantką gospodarzy, która zdobyła tytuł wielkoszlemowy na antypodach w singlu. W 1978 roku dokonała tego Chris O'Neil. Od 1980 roku zaś miejscowi kibice czekali na swoją rodaczkę w finale gry podwójnej - wówczas decydujący mecz przegrała Wendy Turnbull.

Barty w czterech ostatnich rundach trafiła teraz na Amerykanki - w 1/8 finału na Amandę Anisimovą, potem na Jessicę Pegulę, w a półfinale na Madison Keys. W drodze po swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł w Paryżu na otwarcie odprawiła Pegulę, następnie Collins, w ćwierćfinale Keys, a w kolejnej rundzie Anisimovą.

25-letnia Australijka, która w przeszłości na pewien czas porzuciła tenis na rzecz krykieta, jest obecnie jedyną, obok Amerykanki Sereny Williams, aktywną zawodniczką mającą w dorobku triumf w Wielkim Szlemie na wszystkich rodzajach nawierzchni.

Życiowy sukces Collins

Collins, która w półfinale wyeliminowała Igę Świątek, odniosła na antypodach życiowy sukces. Nigdy wcześniej nie wystąpiła bowiem w finale w Wielkim Szlemie. Swój poprzedni najlepszy wynik w zmaganiach tej rangi również odnotowała w Melbourne - do "czwórki" dotarła trzy lata temu.

Mająca za sobą okres rywalizacji w rozgrywkach uczelnianych zawodniczka w poniedziałek awansuje o 20 lokat w światowym rankingu i zadebiutuje w czołowej dziesiątce. Obecnie jest 30. w tym zestawieniu, a dotychczas najwyżej była w styczniu 2019 roku - na 23. pozycji.

U Amerykanki zdiagnozowano endometriozę i w związku z tym w kwietniu ubiegłego roku przeszła operację. Od powrotu na kort rozegrała 47 meczów, z których aż 36 wygrała. Po drodze wywalczyła oba dotychczasowe tytuły w imprezach WTA - na korcie ziemnym w Palermo i twardym w San Jose.

Wygrała ona z Barty ich poprzedni pojedynek - w ubiegłorocznym turnieju WTA w Adelajdzie. Pozostaje tym samym ostatnią tenisistką, która pokonała liderkę światowej listy w jej ojczyźnie.

Przy okazji sobotniego finału na trybunach widoczne były koszulki z napisem "Gdzie jest Shuai Peng?", nawiązujące do niepewnej sytuacji chińskiej tenisistki.

Kilka dni wcześniej ochroniarze pracujący przy Australian Open skonfiskowali kibicom trykoty z takim hasłem, gdyż organizatorzy uznali je za polityczne. Po krytyce, jaka na nich spadła w związku z tym, zezwolili na nie teraz.