Wielka Sobota to czas oczekiwania, w którym czuć już narastającą radość z nadchodzącego święta. Tego dnia, chrześcijanie przynoszą do kościołów święconki. Zwyczaj szykowania pokarmów jest znany od dawien dawna. Są jednak też takie tradycje, o których dziś niewielu już pamięta. O jakich zwyczajach mowa?

Wielka Sobota - trzeci dzień Triduum Paschalnego, to dla chrześcijan czas oczekiwania. W kościołach panuje modlitewna zaduma. Przy Grobie Pańskim czuwają warty ministrantów i harcerzy.

Właśnie z tym dniem kojarzony jest też zwyczaj szczególnie lubiany przez dzieci. To obrzęd święcenia pokarmów. W przynoszonych do kościołów koszyczkach znajdują się m.in. jajka, mięso, chleb, sól, chrzan, ser i baranek cukrowy. Każdej z potraw przypisywane jest osobne, symboliczne znaczenie.

Wieczorem, wierni biorą udział w liturgii Wigilii Paschalnej. To wyjątkowo nabożeństwo, bardzo złożone, składające się z trzech integralnych części.

Pierwsza z nich to tzw. liturgia światła. Jej obrzęd rozpoczyna się tuż po zapadnięciu zmroku.

Przed kościołem rozpalane jest wówczas ognisko, którego płomienie święci kapłan. Następnie zapala się specjalną świecę - paschał. Duchowni żłobią w nim znak krzyża i oznaczają pięć punktów, które mają być symbolami ran Chrystusa. Wypowiadają przy tym słowa: Chrystus wczoraj i dziś. Początek i koniec. Alfa i Omega. Do Niego należy czas i wieczność. Jemu chwała i panowanie przez wszystkie wieki wieków.

Uroczysty rytuał ma uzmysławiać chrześcijanom dokonanie się Paschy, co oznacza przejście z mroku do jasności, a szerzej ze śmierci do życia.

Po tym jak paschał zostaje wniesiony do kościoła, katolicy mogą zapalić od niego swoje świece chrzcielne.

Liturgię światła kończy uroczyste odśpiewanie tzw. Orędzia Wielkanocnego.

Druga część nabożeństwa to tzw. liturgia słowa. W pełnej wersji składa się ona aż z dziewięciu czytań, przy czym pierwsze siedem z nich pochodzi ze Starego Testamentu. Fragmenty Pisma przypominają o najważniejszych momentach w historii zbawienia. Przeplata się je psalmami i modlitwą wiernych.

Pod koniec tej części liturgii - zapalane jest światło, a ludzie śpiewają hymn "Chwała na wysokości Bogu". Wtedy to można usłyszeć kościelne dzwony, które ucichły w Wielki Czwartek. Z kole po ostatnich dwóch z dziewięciu czytań wierni, po czterdziestodniowej przerwie, wreszcie zaśpiewać mogą "Alleluja".

Trzecia część liturgii to odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych. Święcona jest wtedy woda, poprzez zanurzenie w niej paschału.

Obrzęd Wigilii Paschalnej zaliczany jest już do Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. Tym samym jest to drugi, obok Wielkiego Piątku, dzień, w którym Kościół nie sprawuje mszy świętej.

Pogrzeb żuru i śledzia

Zwyczaj szykowania święconki jest kultywowany już od dawna. W przeszłości, praktyką starszych kobiet było pieczenie bab wielkanocnych, podczas gdy do ich córek należało zdobienie pisanek. Jako że pisanki były najważniejszą częścią święconego, do ich tworzenia przykładano ogromną uwagę. Ozdabiano je szlaczkami oraz farbowano w wywarach z łupin cebuli, młodego żyta, kory dębowej, czy "brezylii" - korzenia farbiarskiego o granatowym odcieniu.

Ponadto, jajka będące symbolem odradzającego się życia i sił witalnych były dość częstym podarunkiem wśród par zakochanych.

Standardem w staropolskich koszyczkach były też paski, wypiekane z mąki razowej, na drożdżach i zakwasie. Gdy gospodyni piekła taką paskę, gospodarz pod żadnym pozorem nie mógł zaglądnąć do pieca. Zgodnie z przesądami, taki ruch mógł zakończyć się u niego... pojawieniem się siwizny na wąsach.

Jeżeli chodzi o "świąteczne obowiązki" gospodarza - ten z reguły zajmował się doglądaniem zwierząt i obejścia. "Zaklinał" też pola, po to by nie urosły na nich chwasty. Zdarzało się też, że w środowisku mieszczańskim to pan domu przygotowywał wielkanocną święconkę.

Z dzisiejszej perspektywy ciekawym zwyczajem wydaje się być organizowanie przez naszych przodków pogrzebu dla żuru czy śledzia. Taka tradycja wzięła się z faktu, że w czasie czterdziestodniowego postu żur i śledź stanowiły w gruncie rzeczy jedyną potrawę. Dlatego też - mający serdecznie dosyć takiego jedzenia - młodzi chłopcy "znęcali się" nad zupą, plując do niej, dokładając gnoju, a nawet oddając do niej własny mocz. Potem tak spreparowaną miksturą mieli w zwyczaju smarować... drzwi i progi domów, w których zamieszkiwały panny. Resztki zupy uroczyście grzebano pod płotem.

Śledzia zaś wieszano "z zemsty" na drzewie.

Podobnie jak w Wielki Czwartek i Wielki Piątek, tak i w Wielką Sobotę ogromne znaczenie przypisywano wodzie. O północy dziewczęta biegły do najbliższego strumienia, by nabrać trochę do dzbana albo samym zanurzyć się w wodzie. Podczas powrotu zalecano zachować im całkowitą ciszę. Nie wolno było się też rozglądać. W wodzie upatrywano przede wszystkim właściwości leczniczych.

Inna Wielka Sobota

Z uwagi na trwającą pandemię koronawirusa, także i Wielką Sobotę Kościół zaleca dokonywanie pewnych modyfikacji w zakresie standardowego obrządku liturgicznego. Watykan prosi kapłanów i wiernych, aby podczas Wigilii Paschalnej pomijali w tym roku tradycyjne rozpalanie ogniska i procesję.

Przypomnijmy: zgodnie z rozporządzeniem rządu limit wiernych, którzy mogą jednocześnie przebywać w kościele to 1 osoba na 20 metrów kwadratowych, z obowiązkiem zachowania min. 1,5 dystansu od innych wiernych. Obowiązkiem jest zasłanianie ust i nosa.

Dla wszystkich, którzy nie będą mogli uczestniczyć osobiście w kościele w liturgii Wielkiego Tygodnia - będziemy mieć transmisje na żywo.

Dzięki RMF24 będziecie mogli wziąć udział w nabożeństwach Wielkiego Czwartku, Wielkiego Piątku, na Wigilii Paschalnej kończąc.

Autor: Anna Bazan

Posłuchaj rozmowy Krzysztofa Kota z księdzem Mirosławem Ładniachem - proboszczem parafii Andrzeja Boboli w Lublinie o znaczeniu Wielkiej Soboty: