Dzień po aresztowaniach w Brukseli i na północy Francji, w czwartek trwają w Belgii poszukiwania kolejnych osób podejrzanych o terroryzm. "Obawiamy się, że mogą one przeprowadzić zamach" - poinformowała w czwartek belgijska prokuratura federalna.

Dzień po aresztowaniach w Brukseli i na północy Francji, w czwartek trwają w Belgii poszukiwania kolejnych osób podejrzanych o terroryzm. "Obawiamy się, że mogą one przeprowadzić zamach" - poinformowała w czwartek belgijska prokuratura federalna.
Żołnierze na ulicach Brukseli po czerwcowej próbie ataku / STEPHANIE LECOCQ /PAP/EPA

Nadal szukamy różnych osób podejrzanych o terroryzm - oświadczył rzecznik prokuratury Van der Sypt we flamandzkiej telewizji VTM. I dodał: Obawiamy się, że po przeszukaniach mogą czuć się osaczeni. Obawiamy się takiej samej reakcji jak 22 marca 2016 roku.

Wówczas zamachowcy samobójcy dokonali podwójnego ataku w stolicy Belgii, w którym zginęły 32 osoby. Do zamachu doszło po odkryciu przez policję jednej z kryjówek terrorystów.

W środę wieczorem w Brukseli dwóm "zradykalizowanym" braciom postawiono zarzuty "uczestnictwa w działaniach grupy terrorystycznej". Bracia są podejrzewani o przygotowywanie zamachu przy pomocy sporego arsenału, w tym karabinów typu Kałasznikow. Przebywają w areszcie - poinformowało źródło znające szczegóły śledztwa.

Dwaj bracia, 40-letni Akim Saouti i 37-letni Khalid Saouti, zostali zatrzymani wraz z dwiema innymi osobami w nocy z wtorku na środę w stołecznej dzielnicy Anderlecht. Piąty mężczyzna został zatrzymany w pobliżu Lille, na północy Francji. On także jest podejrzewany o planowanie "aktu przemocy" - podało źródło bliskie śledztwu. Może przebywać w areszcie maksymalnie 96 godzin.

W garażu w Anderlechcie belgijska policja skonfiskowała "trzy kałasznikowy i kilkanaście magazynków do nich, a także karabin szturmowy, trzy pistolety, amunicję, dwie kamizelki kuloodporne" - poinformowała prokuratura w oświadczeniu. Dodała, że został tam znaleziony również policyjny "kogut", mundury policjantów, ochroniarzy i ratowników, a także cztery zapalniki.

Dwie osoby zatrzymane w Brukseli wraz z braćmi Saouti wyszły już na wolność. Rodzina Saouti jest znana belgijscy śledczym i służbom antyterrorystycznym.

Said Saouti, były szef gangu motocyklistów "Jeźdźcy Kamikadze", został skazany rok temu za "członkostwo w grupie terrorystycznej", werbowanie kandydatów do prowadzenia dżihadu i za wychwalanie Państwa Islamskiego (IS) w mediach społecznościowych. Po zatrzymaniu Saida pod koniec 2015 roku władze ogłosiły, że jest on podejrzewany o przygotowanie zamachów w "kilku symbolicznych miejscach" w Brukseli.

Belgijskie media podają, że grupa "Jeźdźcy Kamikadze" powstała w 2003 roku na przedmieściach Brukseli. Dziennik "La Libre" twierdzi, że ta grupa motocyklistów liczy 30-50 członków, w większości muzułmanów.

APA