Zagraniczne służby wywiadowcze ostrzegły władze Niemiec przed niebezpieczeństwem zamachów terrorystycznych na cele w tym kraju, w tym na dworce kolejowe w Berlinie i Dreźnie. O sprawie pisze tygodnik "Der Spiegel".

Z przechwyconych przez służby rozmów między dżihadystami działającymi na arenie międzynarodowej wynika, że rozważany jest atak na uczestników antyislamskiej demonstracji odbywającej się co poniedziałek w Dreźnie. W zeszłym tygodniu w marszu w stolicy Saksonii uczestniczyło co najmniej 25 tys. osób. Traktujemy te informacje bardzo poważnie - powiedział "Spieglowi" wysokiej rangi przedstawiciel aparatu bezpieczeństwa.

Szef MSW Thomas de Maiziere zaznaczył, że "istnieją powody do niepokoju, lecz nie ma powodu do paniki". 

Jak twierdzi "Spiegel", władze odpowiedzialne za bezpieczeństwo kraju nie dysponują konkretnymi informacjami o miejscu i czasie ewentualnych zamachów. Dziennikarz Polskiej Agencji Prasowej zaobserwował zwiększoną liczbę funkcjonariuszy policji patrolujących dworzec główny w Berlinie. Podobne kroki podjęto także na dworcu w Dreźnie. 

Z informacji "Spiegla" wynika, że do ponad 600 wzrosła liczba niemieckich dżihadystów, którzy wyjechali z Niemiec do Syrii oraz Iraku i wstąpili tam w szeregi milicji o nazwie Państwo Islamskie. Dotychczas 60 z nich poniosło śmierć w zamachach samobójczych lub podczas działań zbrojnych.

(abs)