Premier Iraku Hajder al-Abadi zarządził w czwartek śledztwo w sprawie prowizorycznego ośrodka zatrzymań pod Bagdadem, w którym według Amnesty International osoby bezpodstawnie podejrzewane o terroryzm przebywają w "nieludzkich i upokarzających warunkach".

Premier Iraku Hajder al-Abadi zarządził w czwartek śledztwo w sprawie prowizorycznego ośrodka zatrzymań pod Bagdadem, w którym według Amnesty International osoby bezpodstawnie podejrzewane o terroryzm przebywają w "nieludzkich i upokarzających warunkach".
Zdj. ilustracyjne /Mariusz PIekarski /Archiwum RMF FM

Abadi spotkał się tego dnia z sekretarzem generalnym AI Salilem Shettym. Oznajmił, że jego kraj, w którym walka z Państwem Islamskim trwa trzeci rok, podtrzymuje swoje zobowiązania do przestrzegania praw człowieka i ochrony ludności cywilnej. 

W poniedziałek organizacja obrońców człowieka poinformowała po inspekcji na miejscu, że irackie siły antyterrorystyczne (CTF) przekształciły stare magazyny w Amrijat al-Faludża na zachód od Bagdadu w ośrodek zatrzymań i miejsce przesłuchań i w strasznych warunkach przetrzymują tam 683 mężczyzn, w tym 15-letnich chłopców.

Według AI osoby przetrzymywane w Amrijat al-Faludża przebywają tam miesiącami. W tym czasie nikt nie stawia im zarzutów, a postępowania w ich przypadkach toczą się bardzo wolno. Więźniowie są stłoczeni do tego stopnia, że niektórzy nie mają miejsca, by się położyć, toalety znajdują się w tym samym pomieszczeniu, a racje żywnościowe są niewielkie. Ponadto za dochodzenie w sprawach wszystkich zatrzymanych odpowiada tam jedynie czterech śledczych.

Amnesty informowała wcześniej, że osoby przetrzymywane w tym konkretnym ośrodku zostały tam przetransportowane przez irackie siły bezpieczeństwa z zachodniej prowincji Anbar, gdzie od 2014 roku toczą się walki irackich sił bezpieczeństwa z dżihadystami z IS. W rezultacie tysiące sunnitów zostało zatrzymanych pod pozorem ich udziału w działalności terrorystycznej.

Siły CTF, przy wsparciu m.in. lotnictwa dowodzonej przez USA koalicji, odbiło wiele terenów w prowincji Anbar z rąk Państwa Islamskiego. Dziesiątki tysięcy cywilów z tamtych obszarów kierowano po kolejnych ofensywach do obozów dla wewnętrznych uchodźców, przy czym mężczyzn zazwyczaj oddzielano od kobiet i dzieci, a następnie przesłuchiwano pod kątem ich ewentualnych powiązań z dżihadystami.

Jednak Amnesty podała w oświadczeniu, że członkowie sił CTF przyznawali, iż przez różne braki nie są w stanie prowadzić dochodzeń na bieżąco i zapewnić przetrzymywanym godnego traktowania. Ci sami informatorzy mówili też, że setki osób przetrzymywane są w innym prowizorycznym ośrodku zatrzymań w Al-Habbanii, również w prowincji Anbar.

(az)