Państwo Islamskie przyznało się do zabójstwa profesora uniwersyteckiego w Bangladeszu. Mężczyzna miał zostać zamordowany za „nawoływanie do ateizmu”.

Dwóch mężczyzn na motocyklach zaatakowało 58-letniego Rezaula Karima Siddiquee, który uczył angielskiego na uniwersytecie w Radźszahi. Napastnicy podcięli mu gardło, a następnie zaczęli go ciąć ostrą bronią. Uciekli, zostawiając mężczyznę w kałuży krwi.

Państwo Islamskie ogłosiło, że zabójstwa dokonali dżihadystyczni bojownicy. Profesor miał zginąć za "nawoływanie do ateizmu". Wcześniej w Bangladeszu w podobny sposób zamordowano pięciu blogerów, którzy również mieli propagować ateizm. Do jednego z zabójstw przyznało się ugrupowanie powiązane z Al-Kaidą.

Znajomi profesora twierdzą, że zamordowany 58-latek nigdy nie wypowiadał się publicznie o religii ani tym bardziej o islamie.

Po zabójstwie profesora nauczyciele i studenci uniwersytetu zaczęli protestować, blokując główne drogi. Domagali się natychmiastowego aresztowania morderców.

Rząd Bangladeszu oficjalnie zaprzeczył jakoby Państwo Islamskie lub Al-Kaida miały swoje komórki na terenie ich państwa.

The Jerusalem Post

(az)