Brytyjskie media publikują wywiad z byłym bojownikiem Państwa Islamskiego, który znał Dżihadi Johna. Ukazuje on obraz człowieka, który z normalnego, dorastającego w Londynie chłopca, stał się ikoną dżihadu. W ubiegłym tygodniu brytyjskie i amerykańskie media ujawniły tożsamość 27-letniego Brytyjczyka. Osobiście przeprowadził on kilka egzekucji zakładników. Filmy przedstawiające średniowieczne barbarzyństwo pojawiły się w internecie.

Zimny, wyniosły i samotny - te trzy określenie najlepiej opisują Mohammeda Emwaziego.

Niewiele mówił, nie odpowiadał na pozdrowienia, nie chciał się z nami modlić - tak wspomina Dżihadi Johna Turek, który opuścił szeregi islamistów. Jak dodaje, inni Brytyjczycy byli bardziej przystępni, mimo iż zazwyczaj trzymali się razem. Emwazi od nich stronił, był na uboczu. 

Rozmówca BBC zachował anonimowość, a jego wypowiedzi na antenie telewizji odczytał aktor.

Jak podkreślił pojawienie się Dżihadi Johna nie było przypadkowe. Islamiści mają profesjonalne wsparcie psychologiczne, dokładnie wiedzą, kogo wybrać spośród bojowników i jak uczynić go sławnym. Teoretyczne każdy mógłby zostać taką ikoną - Turek w rozmowie z dziennikarzem BBC obnażył rzeczywiste motywacje wielu islamistów, którzy dołączają do bojowników Państwa Islamskiego.

Jego zdaniem wielu imponuje nowoczesna broń czy szybkie samochody. Chcą w ten sposób zaimponować innym.

Rozmówca BBC nie ukrywał, że Dżihadi John i jego międzynarodowa sława stały się magnesem, który przyciąga do IS kolejnych fanatyków: Podziwiają go, jest dla nich celebrytą. Z kolei IS tym człowiekiem manipuluje. Traktuje Dżihadi Johna jak instrument.

Jak zauważają komentatorzy, trudno określić czy to Państwo Islamskie zmieniło Mohammeda Emwaziego w potwora, czy może zawsze drzemały w nim bestialskie cechy charakteru. Jedno jest pewne, Dżihadi John zajmuje w szeregach bojowników ważną pozycje. Jest pilnie strzeżony i niezmiernie dla nich ważny. Nigdy wcześniej samozwańczy kalifat nie miał lepszej, propagandowej broni.

(j.)