​Rząd pokazuje nam, że nauczyciele są niepotrzebni w tym kraju - tak pedagodzy komentują propozycje nowelizacji prawa oświatowego. Kilka tysięcy nauczycieli, głównie z warszawskich szkół, jest w tej chwili przed Sejmem w Warszawie. Szli tam z Ronda Dmowskiego.

Nauczyciele mówią, że rząd zamiast z nimi rozmawiać, rozwiązuje problem siłowo. Pokazuje, że woli obejść problem, niż go rozwiązać.

Może zlikwidujmy szkoły, niech każdy rodzic uczy sam swoje dzieci, zobaczymy do czego to doprowadzi. W ogóle nie myślą o uczniach, którzy nie chodzą do szkoły. Matury to jest tylko efekt końcowy edukacji - mówi jedna z protestujących nauczycielek.

Inni nauczyciele mówią wprost, że spodziewali się tego, gdyż rząd od samego początku protestu zrzucał na nich odpowiedzialność. Według oświatowców, władza wywiera presję moralną, a teraz chce pokazać, że chroni dzieci przed nauczycielami.

Jak się przez 3 lata pracuje z dzieckiem, to naprawdę żal jest tej pracy. Nie chcemy im zrobić krzywdy. Dzisiaj po manifestacji jedziemy do szkoły o 15:30, dzieci dostaną promocję - mówi protestująca.

Uczestnicy demonstracji niosą transparenty z hasłami: "Bez szacunku i pieniędzy edukacja tonie w nędzy", "Nauczyciel czy obsługa - wszyscy myślimy o długach", "Niech zamknięte szkoły otworzą ludziom oczy". Wielu protestujących trzyma też tabliczki z nazwami szkół, w których pracują.

Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk zapowiedział, że będzie pilna nowelizacja prawa oświatowego mająca umożliwić przystąpienie do egzaminu dojrzałości wszystkim maturzystom. Po godz. 15 ma ją ujawnić na specjalnym posiedzeniu rządu premier Mateusz Morawiecki.

Opracowanie: