Zarząd ZNP zadecyduje, czy zawiesić strajk i czy odbędą się matury - powiedział szef ZNP Sławomir Broniarz w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Dodał, że we wtorek będą "rozpatrywane trzy scenariusze". Według niego "strona rządowa postępuje z wdziękiem słonia w składzie porcelany".

Broniarz, pytany przez "Rzeczpospolitą" czy nauczyciele zawieszą strajk na czas matur, odpowiedział że "istnieje taka możliwość, ale dzisiaj są rozpatrywane trzy scenariusze, i wszystkie będą analizowane we wtorek na posiedzeniu prezydium zarządu głównego ZNP". Wtedy zapadnie decyzja, co dalej - dodał.

Dopytywany, czy dopiero we wtorek dowiemy się, "czy matury się odbędą, czy nie odbędą", szef ZNP powiedział: Dokładnie tak, dlatego że postanowiliśmy, iż na pewno przed 23 kwietnia żadna decyzja nie zapadnie. Taki jest też scenariusz, który realizujemy. Decyzja nie może być podejmowana wyłącznie w Warszawie i na poziomie Warszawy, musimy uzgadniać wszystko to, co dzieje się w kraju, a nie tylko wyłącznie przez pryzmat emocji w stolicy.

Broniarz był też pytany, czy "to jest odpowiedź na postulaty ze strony rządowej". W odpowiedzi związkowiec powiedział, że "strona rządowa postępuje z wdziękiem słonia w składzie porcelany". Mamy ogromny protest, nawet jeśli stracił impet w wielu rejonach kraju. W wielu mniejszych środowiskach w tej chwili strajk jest mniejszy - około 1200 jednostek z ponad 15 tysięcy. Strona rządowa mówi, że "będziemy wylewać oliwę na wezbrane wody", a to pani premier wczoraj chlusnęła dodatkowymi dwoma godzinami. I to za wynagrodzenie mniejsze niż wartość godzin ponadwymiarowych nauczycieli, gdyby te 8 godzin realizowali - ocenił.

Szef ZNP odniósł się także do pytania dotyczącego propozycji wicepremier Beaty Szydło. Pytany, czy "zaproponowała coś, co jest słabszą propozycją", niż teraz mają związkowcy, Broniarz potwierdził. 

Tak, i pani premier jest w tym konsekwentna, ponieważ była też propozycja wydłużenia czasu pracy, co miało być zrekompensowane zarobkami na poziomie 8 tysięcy zł, a tylko wzburzyło nauczycieli, bo tych pieniędzy nigdy nie widzieliśmy i nie będziemy widzieć. Premier zaproponowała wartości płacowe, które są gorsze niż te, które obecnie otrzymujemy w przeliczeniu na wartość jednej roboczogodziny. Pani premier jest konsekwentna, zmniejsza nasze uposażenie, chociaż na zewnątrz prezentuje się jako osoba, która chce, by nauczyciele zarabiali więcej, ale to jest "zwiększenie przez odebranie". Z drugiej strony pani premier mówi, że związek jest mało elastyczny, że nie proponuje niczego więcej. Zaproponowaliśmy przed świętami dwa rozwiązania: po pierwsze mediatorów z top listy, bo i profesor Śliwerski i profesor Konopczyński to najbardziej znane nazwiska w polskiej pedagogice - powiedział Broniarz.

W czwartek odbyło się kolejne spotkanie strony rządowej z przedstawicielami związków nauczycielskich w CPS "Dialog". Po rozmowach wicepremier Beata Szydło poinformowała, że rząd przedstawił oświatowym związkom zawodowym nową propozycję.

Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom i chcąc, żeby ten protest konstruktywnie rozwiązać, (...) przygotowaliśmy nową propozycję dla związków zawodowych. Ta propozycja to rozpoczęcie znacznego wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli, który rozpocząłby się od września 2020 roku (...) Średnio dla nauczyciela dyplomowanego 250 zł za zwiększenie o 90 minut czasu pracy (pensum) w tygodniu. Ten program podwyżek byłby rozłożony w ciągu 2 bądź 3 lat - powiedziała wicepremier.