Zarzuty spowodowania obrażeń ciała oraz znieważenia usłyszał 64-letni mężczyzna, który w poniedziałek w centrum Gdyni zaatakował nożem 23-latka, wracającego z protestów przeciwko orzeczeniu TK ws. aborcji. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek ok. godz. 22 w centrum Gdyni. 64-latek zaczepił wówczas grupę młodych osób, wracających ulicą Świętojańską z protestu przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Między innymi zaczął on ubliżać kobietom. Podczas kłótni poszkodowany mężczyzna stanął w obronie jednej ze swoich koleżanek. Wtedy napastnik wyciągnął nóż i ugodził nim w twarz 23-latka.

Rozciął mi pół twarzy. W akcie samoobrony zdążyłem wyciągnąć z kieszeni butelkę i rozbiłem mu ją na głowie. Gdybym tego nie zrobił prawdopodobnie już byśmy nie rozmawiali. Później wszystko działo się bardzo szybko. Mężczyzna zaczął uciekać, a ja zostałem z rozciętą tętnicą skroniową - powiedział w rozmowie z portalem polsatnews.pl raniony nożem 23-latek.

Wezwani na miejsce policjanci zatrzymali 64-latka w pobliskiej kamienicy. Po badaniu okazało się, że miał ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu.

Jak poinformowała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk, mężczyzna usłyszał w środę zarzuty. Pierwszy z nich dotyczy spowodowania u pokrzywdzonego obrażeń ciała na okres powyżej 7 dni. Drugi zaś znieważenia słowami powszechnie uznanymi za obelżywe kobiety, która towarzyszyła 23-latkowi.

Prokurator uznał, że obu czynów podejrzany dopuścił się publicznie z błahego powodu, okazując przez to lekceważenie dla porządku prawnego - przekazała Wawryniuk.

64-latek nie przyznaje się do winy. Prokurator skierował do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.