"Kiedy wykonywałam swoją pracę, zostałam zaatakowana przez policjanta tylko dlatego, że robiąc zdjęcie, błysnęłam mu w twarz fleszem. Absolutnie nie przyznaję się do stawianych mi zarzutów" - napisała fotoreporterka Agata Grzybowska, która w poniedziałek została zatrzymana przez policję. O wyjaśnienia w tej sprawie poprosił Rzecznik Praw Obywatelskich.

Fotoreporterka "Gazety Wyborczej" Agata Grzybowska w poniedziałek po godz. 19 została zwolniona po przesłuchaniu w komendzie policji przy ul. Wilczej. Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że postawiono jej zarzut. Według policji miała podczas protestu pod siedzibą MEN naruszyć nietykalność policjanta, kopiąc go.


W nocy z poniedziałku na wtorek Grzybowska opublikowała oświadczenie na profilu RATS Agency na Facebooku.

"Kiedy wykonywałam swoją pracę, fotografując protest pod Ministerstwem Edukacji Narodowej, zostałam zaatakowana przez policjanta (tylko dlatego, że robiąc zdjęcie, błysnęłam mu w twarz fleszem), a następnie mimo okazania legitymacji prasowej, siłą wrzucona do radiowozu, gdzie próbowano mi wmówić, że to ja byłam agresywna. Zostałam przewieziona na komendę na Wilczej, gdzie oskarżono mnie o naruszenie nietykalności osobistej policjanta. Usiłowano mnie ‘podejść’, żebym przyznała się do winy. Absolutnie nie przyznaję się do stawianych mi zarzutów" - napisała.

Fotoreporterka podziękowała m.in. Ogólnopolskiemu Strajkowi Kobiet i wszystkim osobom, które zebrały się przed komisariatem przy Wilczej w akcie solidarności z nią i innymi zatrzymanymi.

Policjanci nie wiedzieli, że to fotoreporterka?

Rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Ciarka pytany w poniedziałek w TVN24 o powody zatrzymania fotoreporterki "GW", mimo że pokazała legitymację prasową, powiedział: Poczekajmy spokojnie na wyjaśnienie tej sprawy.

Według rzecznika "w momencie zatrzymania policjanci nie wiedzieli, że to jest fotoreporterka". Mimo, że później zaczęła okazywać legitymację, pamiętajmy, że mieliśmy chociażby 11 listopada przykład, aby wiedzieć, w którym momencie opuścić miejsce, aby nie wdawać się w bezpośrednie działania policyjne - powiedział Ciarka. Nawiązał do zranienia fotoreportera przez funkcjonariuszy interweniujących wobec uczestników "Marszu Niepodległości".

Legitymacja prasowa nie zwalnia z odpowiedzialności za podejrzenie popełnienia przestępstwa - podkreślił Ciarka. Jak dodał, fotoreporterka "jest podejrzana o popełnienie przestępstwa naruszenia nietykalności funkcjonariusza publicznego, musi być zatrzymana i muszą z nią być wykonane czynności". Zapewnił, że dziennikarka została zatrzymana "tylko na czas niezbędny do wykonania czynności", po czym została zwolniona.

Zatrzymanie fotoreporterki skomentował też wicerzecznik PiS Radosław Fogiel w TVN24. Mamy informacje, które przekazała policja. Dziennikarka miała naruszyć cielesność funkcjonariusza, kopała go i wówczas została zatrzymana. Policja twierdzi, że w momencie zatrzymania nie wiedziała, że ta osoba jest dziennikarzem - mówił we wtorek wicerzecznik PiS Radosław Fogiel w TVN24.

Podkreślił też, że "dziennikarze, tak jak posłowie, również nie są poza prawem". Polityk zwrócił też uwagę, że fotoreporterka "była ubrana w sposób zgodny ze wszystkimi wytycznymi dla uczestników tej demonstracji". Maseczki w momencie zatrzymania pani redaktor nie miała. Miała za to kaptur, który świetnie maskował jej twarz - dodał poseł PiS.

Fogiel dopytywany, czy policja wykonuje swoje obowiązki podczas manifestacji w odpowiedni sposób wskazał, że policja już podkreślała, iż chociażby obecność nieumundurowanych funkcjonariuszy to standardowa procedura. Dzieje się tak od lat. Było tak również 11 listopada na Marszu Niepodległości. Jeżeli chodzi o użycie środków przymusu bezpośredniego, to zawsze zależy od oceny sytuacji na miejscu - dodał.

RPO prosi o wyjaśnienia w tej sprawie

Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się do stołecznej policji o wyjaśnienia ws. zatrzymania fotoreporterki. Zdaniem rzecznika, takie działania budzą wątpliwości z punktu widzenia przestrzegania wolności słowa i mogą wywołać "efekt mrożący" wobec dziennikarzy.

Rolą organów państwa jest zapewnienie bezpiecznego otoczenia dla dziennikarzy, aby umożliwić im wykonywanie pracy w sposób niezależny, bez niestosownych ingerencji i bez obawy, że staną się ofiarami przemocy, prześladowania, czy retorsji - wskazał RPO.

Jak zaznaczył, przedstawiciele mediów powinni pozostać bezstronnymi obserwatorami wydarzeń. Dotyczy to zwłaszcza demonstracji, starć i działań o charakterze siłowym. Status dziennikarza czy fotoreportera gwarantuje, że nie zostaną oni potraktowani jako jedna ze stron konfliktu - podkreślił RPO.

Rzecznik zwrócił też uwagę, że "obecność mediów podczas demonstracji służy m.in. przekazywaniu rzetelnych informacji, ale także monitorowaniu i nagłaśnianiu ewentualnych nieprawidłowości, w tym naruszeń praw człowieka, które mogą wystąpić w trakcie; może też pomóc w rozliczeniu osób odpowiedzialnych za nadużycia".

W piśmie do KSP podkreślono, że państwo ma obowiązek ochrony dziennikarzy przed zagrażającymi ich bezpieczeństwu zachowaniami, np. uczestników demonstracji bądź kontrdemonstracji. Jak wskazano, obowiązek ten nie może być jednak wykorzystywany jako pretekst nieuzasadnionego ograniczania dziennikarzom możliwości swobodnego ich relacjonowania

RPO podkreślił przy tym, że prawo do relacjonowania demonstracji przysługuje dziennikarzom niezależnie od tego, czy zgromadzenia mają legalny charakter czy pokojowy przebieg.

Cytat

Nielegalne demonstracje czy agresywny przebieg zgromadzenia może tym bardziej uzasadniać dostęp mediów. Fakt, że demonstracja ma nielegalny charakter czy agresywny przebieg zwiększa ryzyko konieczności zastosowania środków przymusu wobec protestujących, to zaś tym bardziej uzasadnia potrzebę zapewnienia mediom swobodnego dostępu do demonstracji oraz możliwości nagrywania interwencji policji.
wskazał rzecznik.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Strajk Kobiet w Warszawie. Policja zatrzymała fotoreporterkę