Rozmowa powinna toczyć się w ławach sejmowych, a nie na ulicy - poprzez niszczenie kościołów, zakłócanie mszy św., uniemożliwianie innym osobom korzystania z ich wolności konstytucyjnych, w tym wolności religijnej - powiedział we wtorek minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.

To jest rzecz, która jest dzisiaj rewolucją, która nie mieści się w ramach demokracji - powiedział w czasie wtorkowej rozmowy na antenie TVP Info szef resortu edukacji narodowej.

Podkreślił, że to, co się obecnie dzieje "jest zamachem na Polskę taką, jaką znamy od wieków, jaką kształtowali nasi przodkowie w pocie czoła, oddając swoje życie, składając je za jej wolność. Dzisiaj te wszystkie świętości są szargane". Niekiedy mamy odczynienia wręcz z oznakami satanizmu. To jest barbarzyństwo, któremu musimy się przeciwstawić - powiedział minister Czarnek.

W ocenie szefa MEN "niektórym środowiskom - w tym politykom opozycji - zależy na wywołaniu burd, awantur, niepokojów społecznych, a wszystko to w pandemii koronawirusa.

Pytany o poziom debaty sejmowej wokół orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego ws. przepisu ustawy z 1993 r. zezwalającej na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, minister Czarnek powiedział, że posiedzenie Sejmu "trochę było podobne do tego, co w roku 2016".

Oświadczył, że to, co zrobił marszałek Ryszard Terlecki, "to jest bardzo odpowiedzialna postawa osoby, która pełni funkcję marszałka Sejmu". To jest jednocześnie skrajna nieodpowiedzialność polityków opozycji, którzy za nic mają bezpieczeństwo Polaków, za nic mają bezpieczeństwo zdrowotne, już nie mówię o wartościach, które kształtują nasz naród - powiedział Czarnek.

Szef MEN zwrócił uwagę, że opozycja z jednej strony wyraża troskę, że państwo Polskie nie daje sobie rady w walce z koronawirusem, a z drugiej "podburza do zachowań, które niestety, będą miały wypływ na to, w jaki sposób rozsiewanie się koronawirusa będzie wyglądało w najbliższej przyszłości - i to już za kilka, kilkanaście dni". To będzie miało wpływ na nas wszystkich - również na tych, którzy są teraz w domach - podkreślił Czarnek.

Mamy rodziny, mamy nasze dzieci, mamy naszych podopiecznych, apelujmy do tych, którzy wychodzą z domu na ten tzw. strajk kobiet - w gruncie rzeczy na "rewolucję antypolską". Musimy sami również na to zareagować, bo jest także kwestia naszego bezpieczeństwa zdrowotnego - powiedział szef resortu edukacji narodowej.

Pytany, czy orzeczenie TK mogło być inne, minister Czarnek, jako konstytucjonalista odpowiedział, że "absolutnie nie".

Zaznaczył, że orzeczenie TK wpisuje się w ciągłość orzeczniczą trybunału od 1997 roku. W 1997 roku w bardzo zbliżonym porządku prawno-konstytucyjnym podstawowe przepisy, które leżały u postaw tamtego orzeczenia została przeniesiona do obecnie obowiązującej konstytucji. Pełna ciągłość orzecznicza w tym, że prawna ochrona życia przysługuje każdemu człowiekowi w każdej fazie jego rozwoju, bez względu czy jest człowiekiem, który ma 90 lat, czy jest człowiekiem, który jest w sile wieku, czy jest w okresie prenatalnym. Nie ma takiego przepisu, który by wyłączał ochronę życia człowieka na etapie prenatalnym - wyjaśnił minister Czarnek.

Przypomniał, że Konstytucja RP, która gwarantuje ochronę ludzkiego życia, została uchwalona w 1997 roku przez Sojusz Lewicy Demokratycznej, którzy dziś podburza do jej łamania. Orzeczenie TK zawiera szereg innych bardzo ważnych twierdzeń m.in. to, że państwo Polskie musi zadbać, zatroszczyć się o osoby niepełnosprawne - zwrócił uwagę szef MEN.

Apeluję, abyśmy siedli i porozmawiali o zwiększeniu tej pomocy; większym oddziaływaniu ustawy "Za życiem" - dodał Czarnek.

Podkreśli, że "rozmowa powinna toczyć się w ławach sejmowych, w pracach legislacyjnych, a nie na ulicy, nie poprzez niszczenie kościołów, nie poprzez zakłócanie mszy św., nie poprzez łamanie możliwości czy uniemożliwianie innym osobom korzystania z ich wolności konstytucyjnych, w tym wolności religijnej". To jest rzecz, która jest dzisiaj rewolucją, która nie mieści się w ramach demokracji - oświadczył szef MEN.