Mateusz Morawiecki krytykowany przez izraelskie media za użycie sformułowania "żydowscy sprawcy" w kontekście ustawy o IPN. W czasie Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium premier był pytany o to, czy nowe przepisy doprowadzą do karania osób, które będą mówić o przestępstwach na ludności żydowskiej popełnionych przez Polaków podczas Holokaustu.

Izraelskie media wytykają premierowi postawienie znaku równości między czynami, jaki dopuszczali się polscy i żydowscy przestępcy podczas II wojny światowej.

Dziennik "Haaretz" cytuje byłą wicepremier w rządzie Ariela Szarona Tsipi Livini. Jej zdaniem, "słowa Morawieckiego są niedopuszczalne, bo stawia na równi osoby, które brały aktywny udział w zabijaniu i i ofiary". 

Poseł do Knessetu Itzik Shmuli w rozmowie z  "Yedioth Ahronoth" mówi, że to część planu rządu zacierania polskiej odpowiedzialności, i że zapewne kolejnym krokiem będzie "oskarżenie Żydów o Holokaust". 

Shmuli to jeden z inicjatorów ustawy, która trafiła do Knessetu zaraz po przyjęciu przez Senat ustawy o IPN. Nowelizacja ustawy z 1986 nakładałby odpowiedzialność nie tylko za negowanie Holocaustu, ale także za pomniejszanie odpowiedzialności współsprawców i dawałaby pomoc prawną ofiarom Holokaustu i nauczycielom zabierającym uczniów do dawnych obozów zagłady, jeżeli byliby ścigani zagranicą za opowiadanie co się wydarzyło podczas Holokaustu.

O słowach premiera pisze także "Jerusalem Post". Cytuje słowa Nachmana Shai'a z Unii Syjonistów, który uważa, że rząd powinien obniżyć rangę stosunków dyplomatycznych z Polską.

Przywódca partii Jest Przyszłość (Jesz Atid) Jair Lapid, który jest jednym z głównych rywali politycznych premiera Benjamina Netanjahu, napisał na Twitterze: "Oświadczenie polskiego premiera jest antysemityzmem najstarszego rodzaju. Sprawcy nie są ofiarami. Państwo żydowskie nie pozwoli, aby pomordowanych obarczono winą za bycie zamordowanym. Ponownie wzywam premiera, aby natychmiast odwołał naszego ambasadora do Izraela".

Z kolei Tamar Zandberg z partii Merec skrytykowała izraelski rząd za próby dialogu z Polską.

Lider izraelskiej Partii Pracy Awi Gabbaj zarzucił Morawieckiemu, że "mówi jak każdy inny negacjonista Holokaustu" - relacjonuje agencja Associated Press.

Na Twitterze Gabbaj powtórzył tę opinię oraz napisał, że "krew milionów Żydów krzyczy z ziemi w Polsce na to wypaczanie historii i ucieczkę od winy".

"Żydzi byli mordowani w Holokauście i Polacy brali czynny udział w ich mordowaniu. Izraelski rząd musi ująć się za milionami pomordowanych i ostro potępić słowa polskiego premiera" - dodał Gabbaj.

Ksenia Swietłowa, deputowana z Bloku Syjonistycznego, oświadczyła, że wypowiedź Morawieckiego "pokazuje jego prawdziwą twarz". "Należy pamiętać, że według najbardziej konserwatywnego szacunku 200 tysięcy Żydów w Polsce zostało zamordowanych przez Polaków" - napisała na Twitterze, dodając, że "kryzys z Polską tylko się pogarsza i nie ma tu miejsca na kompromisy".

AFP pisze, że Morawiecki swą wypowiedzią "wywołał skandal".

Słowa premiera Morawieckiego na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa

Zwracając się do Morawieckiego ws. nowelizacji ustawy o IPN, dziennikarz Ronen Bergman przedstawił historię swojej urodzonej w Polsce matki, która przeżyła Holokaust, ale wielu członków jej rodziny zginęło, ponieważ zostali zadenuncjowani na Gestapo przez Polaków, po czym oświadczył: Gdybym opowiedział jej historię w Polsce, byłbym uznany za przestępcę. Co wy próbujecie zrobić? Dolewacie oliwy do ognia - relacjonuje izraelski dziennik "Haarec" w wydaniu online i odnotowuje, że zebrani zaczęli bić brawo, gdy padły te słowa.

Odpowiadając na pytanie Bergmana, Morawiecki powiedział m.in.: Jest to niezmiernie ważne, aby zrozumieć, że oczywiście nie będzie to karane, nie będzie to postrzegane jako działalność przestępcza, jeśli ktoś powie, że byli polscy sprawcy. Tak jak byli żydowscy sprawcy, tak jak byli rosyjscy sprawcy, czy ukraińscy - nie tylko niemieccy. 

(ph)