Oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci Michaela Jacksona doktor Conrad Murray wzruszył się na sali sądowej podczas zeznań swoich pacjentów.


Podczas 18. dnia procesu w sprawie śmierci Michaela Jacksona, zeznawał Gerry Causey, przyjaciel i pacjent oskarżonego doktora Conrada Murraya. Świadek opowiedział o tym, jak lekarz uratował mu życie. Causey wspominał, jak Murray przeprowadził udany zabieg poszerzenia naczyń krwionośnych, co miało uratować świadka przed śmiercią. Mężczyzna nie mógł się nachwalić lekarza ujawniając m.in., że ten z własnej inicjatywy zadzwonił do jego żony i przedstawił jej wyniki badań.

W trakcie zeznań swojego pacjenta oskarżony nie krył wzruszenia i ukradkiem ocierał łzy. Obserwatorzy procesu zauważyli, że Conrad Murray po raz pierwszy pokazał emocje podczas trwającego już czwarty tydzień procesu. Inny pacjent lekarza, Andrew Guest, przyznał, że żyje tylko i wyłącznie dzięki interwencji Conrada Murraya. Świadek zaznaczył, że nic nie jest w stanie zmienić jego doskonałej opinii na temat kwalifikacji oskarżonego. Dennis Hix, kolejny powołany przez obronę świadek, ujawnił, że lekarz operował jego serce i jest najlepszym doktorem, jakiego kiedykolwiek spotkał.

Oskarżony po raz kolejny popłakał się, gdy przesłuchiwano Ruby Mosley. Kobieta podczas swej przemowy zaznaczyła, że lekarz nigdy nie był chciwym człowiekiem, co zarzuca mu prokuratura. Świadek powiedziała, że Conrad Murray otworzył klinikę w biednej dzielnicy Houston. W ten sposób lekarz chciał pomoc ubogim i jednocześnie uhonorować swojego zmarłego ojca.

Warto zaznaczyć, że wcześniejsze zeznania świadków nie były korzystne dla lekarza. Kluczem w sprawie okazała się wypowiedź anestezjologa Stevena Shafera, który wskazał katastrofalne w skutkach błędy w sztuce lekarskiej popełnione przez oskarżonego. Zeznania świadka spowodowały, że adwokaci Murraya musieli zrezygnować z hipotezy, że to sam Michael Jackson zabił się, zażywając bez zgody lekarza leki, które spoewodowały zatrzymanie akcji serca i śmierć Króla Popu.