Między Andreasem Koflerem a Adamem Małyszem w Planicy rozegra się walka o trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Polak ma do odrobienia 27 punktów. "Poza skocznią jesteśmy oczywiście kolegami, ale gdy trwa rywalizacja, nie patrzymy jeden na drugiego. Wygrywa lepszy, bez żadnych sentymentów" - zadeklarował Austriak.

Gdy zaczynałem rywalizować w Pucharze Świata, Adam właśnie zdobywał swoją trzecią Kryształową Kulę. Był idolem większości skoczków narciarskich i ja też byłem w niego wpatrzony, jak w obrazek. To chyba dlatego trochę dziwnie się czuję, jak pomyślę, że jutro zobaczę go po raz ostatni na rozbiegu- powiedział 26-letni Kofler.

Austriak nie ma jednak zamiaru sprawiać Małyszowi prezentu i nie odpuści ostatnich zawodów. To jest sport i jestem przekonany o tym, że Adam chce to trzecie miejsce wywalczyć w równej i uczciwej walce. Oczywiście mógłbym nie zjawić się na starcie, ale czy to byłoby oddanie jemu hołdu? Myślę, że nie- skomentował.

Proszę mi wierzyć, że poczułem żal, gdy się dowiedziałem, że Adam postanowił zakończyć karierę. Małysz to nie tylko skoczek, to osobowość, która bardzo wiele wniosła do tej dyscypliny. To dzięki niemu trybuny były pełne, na obiektach trwał piknik, a nam wszystkim chciało się skakać. Zawsze uśmiechnięty, pozytywnie nastawiony i otwarty - ocenił wicemistrz olimpijski z Turynu.