Polscy siatkarze zaliczyli pierwsze treningi w Warnie, gdzie od środy będą rywalizować w pierwszej rundzie mistrzostw świata. Biało-czerwoni padli w pierwszej części dnia ofiarą wpadki organizatorów i z tego powodu z zajęć na siłowni wracali...taksówkami.

Nietypowy środek transportu to efekt tego, że organizatorzy nie zapewnili Polakom autokaru na powrót. Broniący tytułu biało-czerwoni nie przywiązywali wagi do tego zdarzenia. Bułgarzy, będący współorganizatorem MŚ, są grupowym rywalem podopiecznych trenera Vitala Heynena.



W Polsce przeważnie jest podstawiony dla drużyny piękny autokar, błyszczący i świecący, a gdzieniegdzie musimy jeździć taksówkami. Trener uczulał nas przed i po przyjeździe, że na pewno spotka nas wiele trudności od strony organizacyjnej i żebyśmy nie brali tego za bardzo do siebie, tylko skupiali się wyłącznie na tym, co mamy robić - zaznaczył Paweł Zatorski.

Zajęcia na siłowni trwały półtorej godziny, tak samo jak pierwszy trening w hali, który zakończył się późnym popołudniem.

Trochę się zmęczyliśmy, ale Vital mocno skupia się na tym, byśmy łapali świeżość, bo czas najwyższy - dodał reprezentacyjny libero.

We wtorek biało-czerwoni będą trenować w hali dopiero od godz. 20 czasu miejscowego. To dosyć późno, więc dzień będzie się dłużył jak flaki z olejem - skwitował Michał Kubiak.

Kapitan polskiej ekipy chwalił za to hotel, w którym zostali ulokowani. Ich bazą jest pięciogwiazdkowy Melia Grand Hermitage w Złotych Piaskach.

Hotel jest zdecydowanie lepszy niż nas do tego przyzwyczaili organizatorzy w Warnie, bo zawsze spaliśmy w dramatycznych warunkach.  Mamy opaski all inclusive. A mówiąc poważnie, to ważne, że dobrze się czujemy w tym hotelu. Wszystko jest tak, jak być powinno. Nikt nie narzeka, ale przyjechaliśmy tu nie na wakacje, ale żeby grać i wygrać - zastrzegł.

"Widać, że chłopaków rozpiera energia"

Biało-czerwoni już nieraz w przeszłości występowali w warneńskim Pałacu Kultury i Sportu. Obiekt powstał w 1968 roku, a trzy lata temu przeprowadzono w nim remont.

Graliśmy tu wiele meczów. Hala jest po remoncie i teraz jest przyjemnie, kameralnie, ciepło i to jest najważniejsze. Obiekt był reliktem przeszłości przed remontem. W tej chwili jest dość przyjemny. Krzesełka z miękkiej skóry zachęcają, żeby usiąść (wcześniej były drewniane - PAP), jest dobrze doświetlona. Dorównuje poziomem halom europejskim. Może nie jest największa, ale dość wysoka, zupełnie wystarczająca - podsumował Zatorski.

Poprzednio w tym obiekcie Polacy występowali w czerwcu ubiegłego roku, w turnieju fazy interkontynentalnej Ligi Światowej. Wówczas dwa mecze przegrali, a jeden zakończył się ich zwycięstwem. Trzy lata temu zaś rozgrywali tu mecze fazy grupowej mistrzostw Europy. Zanotowali wówczas trzy wygrane.

Nasze wspomnienia związane z tą halą są przeplatane szczęściem i porażkami. Może nie trzeba jej odczarować, bo wygraliśmy np. mecze grupowe ME, ale nie ma to dla nas znaczenia. Jesteśmy nową drużynę i skupiamy się na tym, co jest w chwili obecnej - podkreślił Zatorski.

Jak dodał, pierwszy trening w hali meczowej dał jemu i jego kolegom z kadry "kopa". Kubiak potwierdził, że drużyna nie może się już doczekać rozpoczęcia udziału w imprezie. 

Widać, że chłopaków energia rozpiera i o to chodzi. Nie ma jednak wielkiego ciśnienia. Oczywiście, to są mistrzostwa świata, ale byliśmy już nieraz na wielkich turniejach. Nie chcę powiedzieć, że to kolejny dzień w biurze, ale tak to wygląda. Ja nikogo nigdy nie tonuje. Ci doświadczeni gracze wiedzą, co im pomaga. Mamy też takich, którzy debiutują w takim turnieju, ale w siatkówkę już w wielu miejscach grali. Tak, że nikogo strach nie będzie paraliżował - zapewnił kapitan obrońców tytułu.

Analiza gry Kubańczyków zaplanowana jest na wtorek. Po pojedynku z tą ekipą podopiecznych Heynena czekają jeszcze mecze z Portoryko, Finlandią, Iranem i Bułgarią. 

(nm)