Polskie siatkarski zagrają dziś z Turcją o ćwierćfinał mistrzostw Europy. Postrachem dla wszystkich drużyn, które stoją po drugiej strony siatki jest nasza atakująca, Malwina Smarzek. Nie było w fazie grupowej zawodniczki, która zdobyłaby większą liczbę punktów. Przed meczem z Turcją, którego stawką jest ćwierćfinał mistrzostw Europy reprezentantka Polski zapewnia, że cały zespół wyjdzie na parkiet bez żadnych kompleksów

Polskie siatkarski zagrają dziś z Turcją o ćwierćfinał mistrzostw Europy. Postrachem dla wszystkich drużyn, które stoją po drugiej strony siatki jest nasza atakująca, Malwina Smarzek. Nie było w fazie grupowej zawodniczki, która zdobyłaby większą liczbę punktów. Przed meczem z Turcją, którego stawką jest ćwierćfinał mistrzostw Europy reprezentantka Polski zapewnia, że cały zespół wyjdzie na parkiet bez żadnych kompleksów
Malwina Smarzek /Bartłomiej Zborowski /PAP

Jan Kałucki: Jak ze zdrowiem?

Malwina Smarzek: Dziękuje, już dobrze. Miałam małe problemy ze zdrowiem, ale najgorsze mam już za sobą. Bardziej dokuczał mi wirus niż pomeczowe zmęczenie, ale trochę pospałam, jest lepiej, a mam nadzieję że w środę będzie super.

Za wami dwa dni bez meczu - głowa odpoczęła?

Tak i nie, bo trudno jest mieć wolne po tym, jak się przegrało spotkanie. Wolałbym chyba od razu zagrać kolejny mecz, poprawić się i zapomnieć o porażce. Dlatego z jednej strony trochę rozpamiętywałam starcie z Azerbejdżanem, ale z drugiej odpoczęłam.

A jak wyglądał tej wypoczynek?

Obejrzałam z Patrycją Polak w pokoju trzy mecze (śmiech), przede wszystkim jednak spałam, bo chciałam dojść do siebie.

A kiedy oglądałaś w poniedziałek mecz Ukrainy z Turcją, to emocjonowałaś się wynikiem, czy przejęłaś go na chłodno?

Emocjonowałam się może nie wynikiem, ale sytuacją na parkiecie. Ukrainki sprawiły, że Turczynki były pod ogromną presją. Wygrały seta, grały naprawdę dobrze i były bliska sprawienia niespodzianki. Oglądając to spotkanie nie myślałam, czy wolę zagrać z Turcją, czy z Ukrainą. Tu są topowe drużyny, z którymi prędzej czy później trzeba będzie się zmierzyć.

Koniec końców zmierzycie się z Turcją, która niemal na każdym turnieju jest w gronie faworytów.

Myślę, że jak spojrzymy na nazwiska zawodniczek, które grają w tej drużynie, to będziemy wiedzieć, dlaczego tak jest. Mamy oczywiście pewien plan, ale zachowamy go dla siebie. Mogę jednak zapewnić, że podejdziemy do tego meczu bez najmniejszych kompleksów. To jest zespół, z którym można wygrać, co zresztą pokazały rozgrywki grupowe. Turczynki przegrały dwa mecze i były w sporych tarapatach.

Czy to może być podobny mecz do tego z Niemcami, w którym wszystko było niemal na równi a o końcowym wyniku zadecydowały detale?

Mam nadzieję, że tak będzie. Z Niemkami było może odrobinę łatwiej, bo lepiej się z nimi znałyśmy. Ostatni raz z Turcją grałyśmy dość dawno, więc dla większości dziewczyn to będzie coś zupełnie nowego. Wydaje mi się jednak, że nie ma co tak gdybać przed meczem... może być różnie. W siatkówce czasem o wszystkim może zadecydować jedna piłka. Wyjdziemy w środę na parkiet i będziemy walczyć. Może uda mi się dołożyć trochę więcej punktów niż w tym pierwszym meczu i będzie wystarczyło (śmiech).

Polska-Turcja, impreza w Baku - kibicom od razu na myśl może przyjść finał na Igrzyskach Europejskich sprzed dwóch lat. Mamy pewne rachunki do wyrównania.

To prawda, choć mnie na tych igrzyskach nie było z powodu kontuzji. Dzisiejsze reprezentacje Turcji i Polski różnią się od tych, które tu grały dwa lata temu. Szczególnie Polski - z obecnego składu tylko 3 zawodniczki grały na tamtych igrzyskach. W ekipie Turcji może aż takich zmian nie ma, ale jest nowy trener, co rzecz jasna też nie jest bez znaczenia.

Tobie w tych mistrzostwach idzie na razie bardzo dobrze, zdobyłaś 78 punktów. Pochwały płyną niemal zewsząd - podoba ci się taka sytuacja, czy raczej się odcinasz od tych komentarzy?

Gdyby było tak dobrze, to wygrałybyśmy z Azerbejdżanem. Jak jestem na tego typu turniejach, to kontaktuje się jedynie z rodziną i przyjaciółmi. Staram się nie śledzić tego, co się dzieje w mediach, a jak widzę, że jest artykuł poświęcony naszej drużynie, albo mojej grze, to go nie czytam. Wiem już z doświadczenia, że takie rzeczy mogą niepotrzebnie namieszać w głowie. Bywały takie sytuacje, że po wygranym meczu, kiedy byłam zadowolona ze swojej gry, przeczytałam coś mało pochlebnego i cała moja samoocena spadła. Dlatego skupiam się przede wszystkim na sobie, bo to ja gram na parkiecie, a nie ci, którzy nierzadko bezpodstawnie nas krytykują. Może jak wrócę do Polski, to zrobię sobie prasówkę i poczytam.

Oby to było jak najpóźniej, bo wtedy dłużej będziemy na tych mistrzostwach.

Dokładnie!

(mpw)