Polscy siatkarze wygrali z Amerykanami 3:0 (25:17, 28:26, 25:17) w swoim piątym meczu fazy zasadniczej Ligi Narodów w Rimini. Biało-czerwoni, którzy mają na koncie cztery zwycięstwa, w sobotę zmierzą się z triumfatorami poprzedniej edycji Rosjanami.

Prowadzący Amerykanów John Speraw, podobnie jak trenujący Polaków Vital Heynen, tegoroczną edycję tych rozgrywek traktuje jako sprawdzian przed zbliżającymi się igrzyskami w Tokio i w poszczególnych spotkaniach w Rimini testuje różnych zawodników. W piątek szkoleniowiec drugiej ekipy poprzedniej edycji LN do gry posłał od początku kilka gwiazd - m.in. Matthew Andersona, najbardziej wartościowego zawodnika (MVP) sprzed dwóch lat (ubiegłoroczną edycję odwołano z powodu pandemii COVID-19), Maxwella Holta i rozgrywającego Micah Christensona. W składzie meczowym zaś w ogóle nie było podpory Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle Davida Smitha oraz Taylora Sandera, który ostatni sezon spędził w PGE Skrze Bełchatów, ale nie miał zbyt wielu okazji do zaprezentowania się na boisku z powodu kłopotów zdrowotnych. Ten ostatni końcówkę okresu klubowych zmagań stracił z powodu kontuzji stawu skokowego i jak na razie nie jest jeszcze gotowy do gry.

Po stronie biało-czerwonych natomiast w pierwszej "szóstce" pojawili się Bartosz Kurek i Mateusz Bieniek, ale Fabian Drzyzga i Wilfredo Leon zagrali tylko chwilowo na zmianie w drugiej partii, a Michał Kubiak i Paweł Zatorski obejrzeli całe spotkanie z kwadratu dla rezerwowych.

Polacy dość szybko odskoczyli rywalom w pierwszym secie, głównie dzięki dobrej grze w obronie (8:4). Potem ich przewaga rosła (13:7), a wpływ na to miały m.in. liczne błędy ekipy z USA, zarówno w ataku, jak i w polu serwisowym. Najwięcej kłopotów swoją zagrywką sprawił im wówczas Bartosz Bednorz, który posłał dwa asy. Grzegorz Łomacz zaś, mając dokładne przyjęcie, często w ofensywie korzystał ze środkowych.

Znacznie bardziej wyrównana była druga odsłona. Reprezentanci Stanów Zjednoczonych ograniczyli własne pomyłki, zaczęli też punktować blokiem. Kilkakrotnie prowadzili, ale maksymalnie różnicą dwóch punktów. Przy odrabianiu strat pokazał się z dobrej strony Aleksander Śliwka - zarówno w ataku, jak i w bloku. Kibice obejrzeli w tej części meczu kilka dłuższych wymian, nieraz nieco chaotycznych. W końcówce Heynen w miejsce słabiej radzącego sobie na skrzydle Bednorza wprowadził Kamila Semeniuka i rozgrywający debiutancki sezon w kadrze zawodnik pozostał na boisku już do końca spotkania.

Jako pierwsi piłkę setową mieli Amerykanie, ale nie wykorzystali szansy. Potem biało-czerwoni, wśród których zaktywizował się Kurek, zmarnowali dwie takie okazje, ale trzecią już zamienili na punkt.

Na trzecią odsłonę drużyna z USA wyszła już bez Andersona, Christensona i Holta. Na boisku pozostał zaś m.in. środkowy Mitch Stahl, który w przyszłym sezonie będzie bronił barw Stali Nysa. Podopieczni Sperawa byli jednak równie bezradni jak na początku meczu. Polacy grali swobodnie i szybko wypracowali dużą przewagę, która pozwoliła im na spokojne kontrolowanie sytuacji.

Podopieczni Heynena rozgrywają obecnie drugą serię spotkań w fazie zasadniczej rozgrywek, które z powodu pandemii COVID-19 w tym sezonie mają postać miesięcznego turnieju. W czwartek mistrzowie świata pokonali bez straty seta Australijczyków.

W LN, podobnie jak w poprzednich edycjach (ubiegłoroczna ze względu na pandemię została odwołana), bierze udział 16 drużyn, które rywalizują systemem "każdy z każdym". Po fazie zasadniczej, która zastępuje tradycyjne zmagania interkontynentalne, cztery najlepsze zespoły zakwalifikują się do Final Four, który odbędzie się w dniach 26-27 czerwca.

Polska - USA 3:0 (25:17, 28:26, 25:17).

Polska: Bartosz Kurek, Grzegorz Łomacz, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek, Bartosz Bednorz, Damian Wojtaszek (libero) oraz Maciej Muzaj, Kamil Semeniuk, Fabian Drzyzga, Wilfredo Leon.

USA: Matthew Anderson, Kyle Ensing, Mitch Stahl, Micah Christenson, Maxwell Holt, Garrett Muagututia, Erik Shoji (libero) oraz Benjamin Patch, Josh Tuaniga.