Selekcjoner reprezentacji siatkarek Jacek Nawrocki nie ukrywa, że jego drużynie w Lidze Narodów nie towarzyszy tak mocna presja na wynik, jak podczas poprzednich edycji. Polki nie muszą martwić się o utrzymanie, gdyż w tym roku nikt nie spadnie. "Ten turniej jest dla nas nauką i zbieraniem doświadczenia międzynarodowego" - przyznał Nawrocki.

Biało-czerwone spisują się znacznie gorzej niż dwa lata temu, kiedy awansowały do Final Six Ligi Narodów. Polki w pierwszych dwóch edycjach miały status zespołu "pływającego", który musi walczyć o utrzymanie. Międzynarodowa Federacja Siatkówki (FIVB) z powodu pandemii koronawirusa musiała odwołać turnieje kwalifikacyjne i postanowiła, że ta sama stawka uczestników przystąpi do rozgrywek w 2022 roku. Nawrocki nie ukrywa, że ta decyzja mocno zmieniła jego podejście do turnieju.

Gdyby przyszło nam walczyć o pozostanie w Lidze Narodów, na pewno byśmy sobie nie pozwolili na takie zmiany kadrowe, czy odważne decyzje. To dało nam szansę, aby sprawdzić kilka zawodniczek - tłumaczył w rozmowie z PAP Jacek Nawrocki. My nie mogliśmy się tak zachowywać dwa czy trzy lata temu, bo po prostu graliśmy o wynik i trochę żyłowaliśmy ten zespół. Wcześniej, zabierając szerszą grupę, miałem świadomość, że nie wszystko sprawdziłem, nie każdy dostał szansę, bo zamykałem się w wąskim składzie - powiedział trener polskich siatkarek.

"Każdemu meczowi towarzyszy presja"

Zdaniem Nawrockiego, turniej jest idealną okazją nie tylko do sprawdzenia młodszych siatkarek, ale także do spróbowania różnych wariantów gry.

Tutaj możemy spojrzeć na grę naszych reprezentantek perspektywicznie, w kontekście mistrzostw Europy, przyszłorocznych mistrzostw świata, ale w ogóle przyszłości tej drużyny. Sporo rotowaliśmy składem, a taka sytuacja nie pomagała stabilizacji gry. Ale musiałem to zrobić, bowiem na Ligę Narodów zabrałem szeroką grupę zawodniczek i każdej chciałem dać szansę. Ćwiczyliśmy różne ustawienia, co sprawia, że nie łatwo się gra mecze. Ten turniej jest dla nas nauką i zbieraniem doświadczenia międzynarodowego - zaznaczył trener biało-czerwonych. Zapewnił jednak, że choć jest mniejsza presja na wynik, nie oznacza to, że traktuje on rozgrywki i rywali po macoszemu.

Każdemu meczowi towarzyszy presja, była walka o zwycięstwo i zabrakło czasami twardej gry w tie-breakach, szczególnie w ofensywie, czasami też doświadczenia. To jest też nauczka na przyszłość, wiemy nad czym musimy pracować. Każdy mecz przegrany +na styku+ budzi w nas duże emocje - przyznał Nawrocki. Może i jest jakieś uczucie niedosytu, ale też coraz bardziej pozytywnie patrzę na ten zespół. Mam nadzieję, że tę walkę, którą pokazaliśmy w ostatnich dniach, zespół utrzyma w kolejnych spotkaniach. I podejdziemy do kolejnych meczów mentalnie mocno nastawieni - mówił.

W najbliższych pojedynkach - z Brazylią w sobotę, Tajlandią w niedzielę i z Niemkami Nawrocki będzie mógł skorzystać z nowej rozgrywającej Katarzyny Wenerskiej, która kilka dni temu dołączyła do zespołu, ale musiała przejść kwarantannę. Siatkarka Jokera Świecie zastąpiła Martą Krajewską, która krótko przed rozpoczęciem rozgrywek doznała zerwania więzadeł w kolanie i wróciła do kraju.

Planowaliśmy od początku mieć w składzie trzy rozgrywające. Julia Nowicka była najbardziej doświadczoną, z kolei Martyna Łazowska to młoda dziewczyna, chcieliśmy, żeby nabierała doświadczenia. Do ostatniej chwili wahałem się pomiędzy Martą, a Kasią. Postawiliśmy na Martę, bo była po ciężkich bojach w play off-ach, a więc ograna. Z drugiej strony Kasia wyróżniała się od początku zgrupowania, cały czas trenowała z kadrą i wiem, że wyglądała bardzo dobrze - podkreślił Nawrocki.

Polki po dziewięciu kolejkach z dorobkiem trzech zwycięstw i sześciu porażek zajmują 11. miejsce.