Polki po zwycięstwie nad Węgierkami 3:1 (25:22, 19:25, 25:17, 25:18) zapewniły sobie awans do kolejnej fazy siatkarskich mistrzostw Europy. Trener Jacek Nawrocki był dumny ze swoich zawodniczek, ale podkreślał, że nie zamierza z zespołem osiadać na laurach. "Będziemy cały czas pracować - tu nie ma czasu na świętowanie i myślę, że tak już będzie do końca. Przyjechaliśmy tu grać i zrobimy wszystko co możemy, aby grać jak najdłużej. Dziewczyny dają z siebie wszystko" - mówi w rozmowie z RMF FM selekcjoner reprezentacji Polski w siatkówce. Mówiąc o następnym meczu polskich siatkarek, ostrzega: "Myślę, że będzie piekielnie trudno pokonać Azerbejdżan".

Polki po zwycięstwie nad Węgierkami 3:1 (25:22, 19:25, 25:17, 25:18) zapewniły sobie awans do kolejnej fazy siatkarskich mistrzostw Europy. Trener Jacek Nawrocki był dumny ze swoich zawodniczek, ale podkreślał, że nie zamierza z zespołem osiadać na laurach. "Będziemy cały czas pracować - tu nie ma czasu na świętowanie i myślę, że tak już będzie do końca. Przyjechaliśmy tu grać i zrobimy wszystko co możemy, aby grać jak najdłużej. Dziewczyny dają z siebie wszystko" - mówi w rozmowie z RMF FM selekcjoner reprezentacji Polski w siatkówce. Mówiąc o następnym meczu polskich siatkarek, ostrzega: "Myślę, że będzie piekielnie trudno pokonać Azerbejdżan".
Polskie siatkarki /Bartłomiej Zborowski /PAP

Jan Kałucki: Można już odetchnąć z ulgą, jest upragniony awans do kolejnej fazy turnieju, ale trzeba jasno powiedzieć, że to była bardzo kręta i wyboista droga. Trzeba było wyłamać drzwi razem z futryną, aby wyjść z grupy.

Jacek Nawrocki, selekcjoner reprezentacji Polski siatkarek: Dokładnie tak to wyglądało. Ten mecz musieliśmy wygrać. Przyjechaliśmy tu po to, by awansować z grupy i spotkanie z Węgierkami było kluczowe. Wiedzieliśmy, że po wielkim sukcesie jakim było pokonanie reprezentacji Niemiec, dzisiejsze starcie będzie niezwykle wymagające, ponieważ gdzieś z tyłu głowy wszyscy mieli mecze sprzed roku, kiedy dość łatwo odprawiliśmy Węgierki z kwitkiem w kwalifikacjach do mistrzostw Europy (wygrane 3:0 i 3:1 - przyp. Red.). Przeciwniczki dzisiaj walczyły o wszystko: sporo ryzykowały na zagrywce, w ataku... Natomiast my byliśmy sparaliżowani. Co gorsza, sparaliżowani w tych momentach, kiedy trzeba było zachować spokój. W końcówce sam trochę podgrzewałem atmosferę, aby ta presja opadła. Mam nadzieję, że chociaż po części się to udało.

W meczu z Węgierkami zagrały wszystkie zawodniczki - taki był plan, czy zaważyła o tym sytuacja w drugim secie? 

Był taki plan, ale myślałem że okoliczności będą zgoła inne. Liczyłem, że damy zmianę, aby inna zawodniczka mogła odpocząć, a nie dlatego, bo gra nam się nie kleiła. Ale prawdę powiedziawszy, w tego typu meczach nic nigdy nie można planować. Tu wszystko się może zdarzyć.

Ale te zmiany sprawiły, że na parkiecie zameldowała się Roksana Brzóska, która może się pochwalić świetnym występem.

Ja myślę, że dla tych dziewczyn tego typu mecze są niebagatelnym doświadczaniem. Spotkania na mistrzostwach Europy mają kolosalne znaczenie dla ich rozwoju. Te zawodniczki nigdy nie grały na takim poziomie i nigdy nie miały po drugiej stronie siatki tak dobrych przeciwniczek. W Baku zostały rzucone na głęboką wodę i podeszły do tego wyzwania na zasadzie "nic nie mamy do stracenia". Cieszę się, że tak to potraktowały i dały bardzo dobrą zmianę w pierwszym secie.

Ale też w drugim. Wprawdzie nasze zawodniczki ostatecznie przegrały 19:25, ale wcześniej przeciwniczki odskoczyły na 10 punktów. Ten pościg był imponujący.

To prawda. Była nawet okazja, aby złapać kontakt. Ja prosiłem dziewczyny, aby grały o każdą piłkę, bo wiedziałem, że każdy zdobyty punkt sprawi, że będzie nam łatwiej grać w kolejnej partii.

Powoli już kończąc wątek meczu z Węgierkami - to było spotkanie z kategorii "wygrać, zapomnieć i idziemy dalej"?

Myślę, że możemy tak powiedzieć. Lekkie zachłyśnięcie się zwycięstwem nad Niemkami na pewno miał wpływ na styl gry. Dziewczyny nie grały do końca spokojnie, ale liczy się cenna wygrana.

Teraz mecz z Azerbejdżanem i wydaje się, że taka gra może nie wystarczyć na piekielnie trudnego gospodarza...

Myślę, że w ogóle będzie piekielnie trudno pokonać Azerbejdżan. Wszystkich hurraoptymizmów przestrzegam, że dwa lata temu, kiedy w składzie były: Katarzyna Skowrońska, Anna Werblińska, Sylwia Pycia, Iza Bełcik, Agnieszka Bedarek, Iza Kowalińska... - te wszystkie zawodniczki grały i z pięciu spotkań udało nam się wygrać raptem dwa sety. Dodatkowo pamiętajmy, że Azerbejdżan jest w tym momencie jeszcze silniejszy po powrocie Mammadowej. Czeka nas bardzo trudne spotkanie.

Polska ma już zapewnioną grę w kolejnej fazie, ale o świętowaniu chyba nie może być mowy?

Będziemy cały czas pracować - tu nie ma czasu na świętowanie i myślę, że tak już będzie do końca. Przyjechaliśmy tu grać i zrobimy wszystko co możemy, aby grać jak najdłużej. Dziewczyny dają z siebie wszystko.


(ph)