"Wszystko ma pod kontrolą, nie można się na chwile zdrzemnąć, to mi dużo dało, innym chłopakom też. "Fefe" jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu" - mówi Dawid Konarski o trenerze reprezentacji siatkarzy Ferdinando de Giorgim. Atakujący zdradził też w rozmowie z RMF FM dlaczego zdecydował się na transfer do tureckiego Ziraatu Bankasi Ankara.

Maciej Jermakow: Dlaczego właśnie teraz zdecydowałeś się wyjechać za granicę?

Dawid Konarski: Nie wiem, który moment mógłby być lepszy, czy późniejszy czy nie.... Dużo czynników na to się złożyło. Już w zeszłym sezonie kiełkowała mi w głowie myśl, że fajnie byłoby spróbować sił za granicą. Teraz przytrafiła się okazja. Myślę, że też moment po wygraniu mistrzostwa był korzystny, by opuszczać ligę jako powiedzmy...zwycięzca. Ofert było sporo. Ja zresztą też miałem chęć spróbowania czegoś innego po 9 latach w Polsce.

Mówisz, że były inne oferty. To dlaczego akurat Turcja?

Bo z nimi była najbardziej konkretna rozmowa. Bardzo im zależało. We Włoszech na rozmowy trzeba było czekać, w innych krajach było zainteresowanie ale bez konkretów. A nie chciałem czekać w nieskończoność i dywagować na kadrze, gdzie pójdę. Zostaję w Europie, choć były opcje dalszych wyjazdów. Zagramy w Pucharze CEV więc z europejską siatkówką klubową dalej będzie kontakt.

Patrzyłeś też na Turcję pod kątem...bezpieczeństwa. Ostatnio nie jest tam spokojnie...

Na pewno w podświadomości jest, że zamachy się tam zdarzają. Ale podobnie jest na zachodzie Europy. Trzeba jednak mieć naprawdę wielkiego pecha. Nie jest to teren super-bezpieczny tak jak w Polsce, bo wybuch w Kędzierzynie raczej mi nie groził. Ale nigdy nie wiadomo, gdzie znajdzie się szalony człowiek. Nie będziemy zresztą jakoś dużo zwiedzać, czy podróżować. Ograniczymy bezpieczeństwo do minimum, ale nie będziemy chodzić w kamizelkach.

Ferdinando de Giorgi to trener którego dobrze znasz. Kiedy koledzy pytali cię o niego, co im odpowiadałeś?

Wymagający i trzymający dyscyplinę. Powtarzałem chłopakom, żeby na kadrę przyjechali już trochę fizycznie przygotowani, bo naprawdę będziemy ciężko pracować. Ale on pokazał, że ta ciężka robota na koniec się opłaca. Grałem w różnych klubach przez te wszystkie lata i jest to trener numer jeden, jeśli chodzi np. o pilnowanie szczegółów. Wszystko ma pod kontrolą. "Fefe" jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu.

Na boisku twardy i wymagający. A jaki de Giorgi jest w prywatnych sytuacjach?

Lubi pożartować, często można go zobaczyć uśmiechniętego. Cały czas jest jednak profesjonalizm, gdy mamy wolne, to mówi o regeneracji, choć też wierzy w to, że jesteśmy profesjonalistami. Ale o takich typowych sytuacjach prywatnych ciężko mi powiedzieć, bo on nie utrzymywał jakiś szczególnie bliskich kontaktów. Przynajmniej ze mną. Ja zresztą też nie lubię za bardzo takich kontaktów ze szkoleniowcami. Ale to fajny trener i fajny człowiek.

Łatwo będzie się pozostałym chłopakom szybko "dotrzeć" z tym szkoleniowcem?

Myślę, że tak, bo trener od razu wyłoży kawę na ławę i powie czego oczekuje. Tu nie będzie drogi na skróty. Albo ktoś podąży tą ścieżką, albo on tę osobę z niej usunie. Nie będzie to łatwe na początku. W Kędzierzynie też nie było. Ponad 3,5 godzinne treningi - po kątach można było słyszeć narzekania. Ale jak przychodzi sukces, to wszystko gdzieś jest odkładane na bok i zdajemy sobie sprawę, że warto było tak pracować.

Po ostatnich dwóch latach bez sukcesu reprezentacji na dużej imprezie - to jest ten moment w którym sukces jest bardzo potrzebny naszej reprezentacji?

Na pewno. Ale każdy medal jest potrzebny każdej reprezentacji. Będziemy dążyć do tego, żeby wygrać mistrzostwa Europy. Oczekiwania po mistrzostwach świata są na pewno duże. To jest sport, choć będziemy celować na pewno w medal, chcemy być na szczycie, ale żeby tam dojść trzeba naprawdę ciężko pracować.

Doskonały sezon za Tobą. Jesteś gotowy, żeby być jednym z liderów tej kadry?

Zobaczymy. Na pewno jestem gotowy by dać z siebie 100 procent tej drużynie. Tych występów w kadrze trochę się już nazbierało...

I czujesz się przez to pewniej?

Każdy dobry sezon, każde zwycięstwo, czy tytuł mistrzowski daje takiego "kopa". Na pewno czuję się pewnie, w kadrze już byłem wcześniej, więc nie ma presji, czy tremy. Walką na treningu będę chciał wywalczyć miejsce w podstawowej szóstce, a może trener będzie miał inną wizję. Trzeba poczekać na pierwsze spotkania.