Kolejna kompromitacja Państwowej Komisji Wyborczej. Już nie tylko informatyczna, ale także organizacyjna. Okazuje się, że zamówienie na audyt bezpieczeństwa niedziałającego systemu komputerowego nie obejmowało testów stabilności ani wydajności systemu. Potwierdza to prezes firmy, która tego sprawdzenia dokonywała - ustalił reporter RMF FM Krzysztof Berenda.

Państwowa Komisja Wyborcza poprosiła, żeby zewnętrzni eksperci sprawdzili, jak działa jej nowy system przygotowany przez łódzką firmę Nabino. Tego sprawdzenia dokonywała firma Eversys. Na ostatniej konferencji PKW zapewniała, że test wypadł pozytywnie, więc dziwi się, że coś nie działa.

Zapytaliśmy prezesa Eversys Tomasza Gładkowskiego, jak to było. Audyt dotyczył weryfikacji algorytmu, który był odpowiedzialny za poprawność liczenia głosów. Ten zakres nie ma nic wspólnego ze stabilnością czy wydajnością tej aplikacji - mówi Gładkowski.

Audytor sprawdził - bo takie dostał zlecenie - czy działa liczenie głosów. PKW nie prosiła o sprawdzenie stabilności całego systemu.

Umowa na ten audyt została podpisana 13 dni przed wyborami. Sprawdzenie trwało tydzień.

(mpw)