Kilkaset osób, przeciwników decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego przed 30 laty, demonstrowało w okolicach domu gen. Wojciecha Jaruzelskiego na warszawskim Mokotowie. Według policji było spokojnie.W budynku nie było Jaruzelskiego. Wczoraj generał trafił do szpitala. Pod opieką lekarzy zostanie kilka dni.

Manifestujący mieli transparenty z hasłami "Patriotyzm to nie faszyzm" i "Pamiętamy". Skandowali też m.in. "Wyłaź szczurze", "Precz z komuną", "Norymberga dla komuny", "Cześć i chwała bohaterom" i "Znajdzie się pała na d... generała".

Policja nie dopuściła ich pod sam dom generała. Ulica Ikara, przy której się on znajduje, została bowiem oddzielona barierkami. Przed dom Jaruzelskiego można było dojść jedynie od strony sąsiedniej ulicy Idzikowskiego. W okolicach domu manifestanci ustawili namioty, w których znajdował się sprzęt nagłaśniający. Grana była muzyka rockowa, puszczane były też pieśni patriotyczne. Były też polskie flagi, oświetlony lampkami krzyż i koksownik.

Początkowo w okolicach domu generała zebrało się ok. 50 osób. Zgromadzenie to zostało zgłoszone przez Społeczny Komitet Upamiętnienia Ofiar Stanu Wojennego oraz Ligę Obrony Suwerenności. Po godz. 23.30 dołączyła do nich grupa ok. 300 osób, które początkowo zebrały się na pl. Konstytucji i przeszły ulicami Warszawy. W komitecie honorowym tej manifestacji znalazły się osoby związane m.in. z KPN, KPN-Obozem Patriotycznym, NOP, ONR, Młodzieżą Wszechpolską i Prawicą Rzeczypospolitej.

Wcześniej wszyscy uczestniczyli w specjalnym koncercie z okazji 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Zanim artyści pojawili się na scenie głos zabrał były prezes ZChN, Marian Piłka.

13 grudnia wojsko zaatakowało naród zorganizowany w Solidarności - mówił. Według niego hańbą dla wolnej Polski jest to, że osoby odpowiedzialne za bezprawie w stanie wojennym nie zostały ukarane. Symbolem tego - ocenił Piłka - jest fakt, że członkowie WRON wciąż noszą stopnie generalskie.

Na plac Konstytucji przyszli zarówno starsi, określający siebie jako represjonowani w stanie wojennym, jak i młodzi; niektórzy w szalikach kibiców Legii i reprezentacji Polski.

Na manifestacji pojawili się politycy związani z prawicą, m.in. Adam Słomka, Romuald Szeremietiew i Janusz Korwin-Mikke. Ten ostatni przekonywał, że wszystkie ofiary stanu wojennego poszły na marne. Jaruzelski nie zrobił nic. Gdyby reformował jak generał Pinochet w Chile czy nawet komuniści w Chinach, bylibyśmy bogatsi niż dzisiaj - dodał. Reakcją były okrzyki "precz z komuną" i "wielka Polska niepodległa".

Niektórzy przynieśli biało-czerwone flagi, w tym przepasane kirem. Były transparenty Młodzieży Wszechpolskiej, Narodowego Odrodzenia Polski i UPR. Na jednym zamieszczono żądanie: "kara śmierci dla komunistycznych morderców".

W tym miejscu zgłoszono dwa inne zgromadzenia - jedno organizowane przez redakcję "Nowego Ekranu", drugie przez osobę prywatną - byłego działacza KPN Tomasza Sokolewicza, ale uczestnicy obu manifestacji zgromadzili się wspólnie.