ZSRR straszył użyciem siły, ale w grudniu 1981 roku nie było żadnych ruchów wskazujących na możliwą interwencję wojsk radzieckich w Polsce. Wynika to z dokumentów NATO, które zostały dziś przekazane w Brukseli przedstawicielom polskich władz.

"Jaruzelski musiał być pod rosnącą presją, zarówno ze strony twardogłowych w partii, jak i Moskwy, by powstrzymać oczywisty rozpad władzy w Polsce. Przeczuwał też być może, że musi działać w celu uprzedzenia apeli twardogłowych o pomoc ZSRR" - brzmi natowska analiza z 13 grudnia 1981 roku, do której dotarła Polska Agencja Prasowa.

Archiwiści NATO przekażą dokument Polsce podczas obchodów upamiętniających 30. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Oprócz niego dostaniemy prawie 200 materiałów Sojuszu z lat 1956-1984 poświęconych naszemu krajowi.

W ocenie NATO armia sowiecka nie zamierzała interweniować w Polsce, chyba że w wyniku wprowadzenia stanu wojennego doszłoby do rozlewu krwi. Gdyby policja lub armia otworzyły ogień, ryzyko pogorszenia się sytuacji do punktu, w którym radziecka interwencja byłaby prawdopodobna, wrosłoby, ale "do tej pory nie odnotowano żadnych oznak ruchów wojsk sowieckich" - wynika z dokumentu sporządzonego przez Sojusz.

W analizie z 13 grudnia 1981 roku NATO podkreśla, że aby uniknąć rozlewu krwi, generał Jaruzelski "będzie musiał przekonać społeczeństwo, iż działa w dobrej wierze i po to, aby uniknąć interwencji sowieckiej".

Według analiz NATO, władze PRL od 1980 roku znajdowały się pod rosnącą presją państw Układu Warszawskiego, by zmusić społeczeństwo do zaakceptowania "twardszej polityki zaplanowanej po to, by odzyskać autorytet partii". Spadek popularności rządzących tłumaczono głównie pogarszającą się sytuacją gospodarczą (NATO nie wykluczało wówczas, że do załamania gospodarczego dojdzie w lutym 1982). Przed samym stanem wojennym wskazywano na załamanie się negocjacji między opozycją i władzami oraz na strajki obejmujące również służby mundurowe.

Komitet Wojskowy NATO już 9 grudnia ostrzegał, że "kryzys w Polsce jest w krytycznym okresie, kiedy prawie wszystko jest możliwe" i że w kwestii Polski "szykuje się coś niezwykłego". Biorąc pod uwagę polskie zamiłowanie do kompromisu, przewidywania są niemożliwe, ale COŚ się zdarzy - głosi ten sam dokument przygotowany na "ściśle tajną" sesję ministrów spraw zagranicznych Sojuszu.

NATO brało poważanie pod uwagę możliwość interwencji zbrojnej ZSRR i było świadome tego, że Moskwa straszy użyciem wszystkich możliwych środków, by mieć wgląd w sprawy polskie. W grudniu 1980 roku Sojusz podkreślał jednak, że "na razie nie ma żadnej oznaki, iż taka decyzja została podjęta". Spodziewano się wtedy ostrzeżenia z wyprzedzeniem "o 48 godzin lub ewentualnie mniej".

W marcu 1981 roku przygotowywane przez NATO scenariusze przewidywały: bezpośrednią inwazję ZSRR w Polsce na zaproszenie władz PRL lub bez; interwencję pod przykrywką ćwiczeń lub dyslokacji wojsk na dużą skalę; użycie siły przeciwko ludności przez polskie władze z apelem lub bez apelu o pomoc Układu Warszawskiego.

Jednocześnie Sojusz wykluczał możliwość zbrojnej odpowiedzi NATO na atak, preferując działanie poprzez wywieranie dalszej presji na ZSRR oraz pomoc Polsce w stawianiu czoła sytuacji gospodarczej. Przygotowany 16 marca 1981 roku dla natowskich ministrów dokument proponował także możliwość rozpatrzenia nałożenia na ZSRR sankcji gospodarczych, w tym "wprowadzenie ogólnego embarga na eksport" oraz "zaniechanie projektów eksploatujących sowieckie źródła energii".