Minęło 76 lat od momentu, kiedy Powstańcy Warszawscy stanęli do heroicznej walki z niemieckimi wojskami. Dzisiaj o godzinie 17:00 - w powstańczą Godzinę "W" - w całym kraju zawyły syreny. Polacy na moment się zatrzymali. Wspólnie oddaliśmy hołd bohaterom 63 dni ’44 roku.

Do walki stanęło ponad 40 tysięcy Powstańców. Tylko co czwarty z bronią w ręku…

Powstanie Warszawskie - największa akcja zbrojna podziemia w okupowanej przez Niemców Europie - wybuchło 1 sierpnia 1944 roku na mocy decyzji Dowódcy Armii Krajowej gen. Tadeusza Komorowskiego "Bora". Celem była niepodległa Polska: wolna od niemieckiej okupacji i dominacji sowieckiej.

Do walki przystąpiło w stolicy około 40-50 tysięcy ludzi. Ale zaledwie co czwarty z nich mógł liczyć na to, że rozpocznie ją z bronią w ręku.

Na wieść o wybuchu w Warszawie powstania Reichsführer SS Heinrich Himmler wydał rozkaz, w którym stwierdzał: "Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy".

Planowane na kilka dni walki trwały aż 63 dni, w czasie których Powstańcy prowadzili heroiczny, nierówny, samotny bój z niemieckim okupantem.

Ostatecznie, wobec braku perspektyw dalszej walki, 2 października 1944 roku przedstawiciele Komendy Głównej AK płk Kazimierz Iranek-Osmecki "Jarecki" i ppłk Zygmunt Dobrowolski "Zyndram" podpisali w kwaterze SS-Obergruppenführera Ericha von dem Bacha w Ożarowie układ o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie.

Zginęło ponad 20 tysięcy walczących i 180 tysięcy cywilów. Warszawa została zrównana z ziemią

W czasie walk w Warszawie zginęło około 18 tysięcy Powstańców, a 25 tysięcy zostało rannych. Poległo również około 3 500 żołnierzy z Dywizji Kościuszkowskiej. Olbrzymie były straty wśród ludności cywilnej: życie straciło około 180 tysięcy ludzi.

Tych, którzy przeżyli - a było to około 500 tysięcy mieszkańców Warszawy - wypędzono z miasta, które po Powstaniu zostało niemal całkowicie zburzone.

Specjalne oddziały niemieckie, używając dynamitu i ciężkiego sprzętu, jeszcze przez ponad trzy miesiące metodycznie niszczyły resztki ocalałej zabudowy.

Do niemieckiej niewoli trafiło ponad 15 tysięcy Powstańców, w tym 2 tysiące kobiet. Wśród nich: niemal całe dowództwo Armii Krajowej z gen. Komorowskim "Borem", który 30 września ‘44 mianowany został przez prezydenta RP Władysława Raczkiewicza Naczelnym Wodzem.

"Skutecznej pomocy nie otrzymaliśmy. (...) Potraktowano nas gorzej niż sprzymierzeńców Hitlera"

W wydanej nazajutrz po kapitulacji odezwie do "Do Narodu Polskiego" Krajowa Rada Ministrów i Rada Jedności Narodowej z goryczą stwierdzały:

"Skutecznej pomocy nie otrzymaliśmy. (...) Potraktowano nas gorzej niż sprzymierzeńców Hitlera: Italię, Rumunię, Finlandię. (...) Sierpniowe powstanie warszawskie z powodu braku skutecznej pomocy upada w tej samej chwili, gdy armia nasza pomaga wyzwolić się Francji, Belgii i Holandii. Powstrzymujemy się dziś od sądzenia tej tragicznej sprawy. Niech Bóg sprawiedliwy oceni straszliwą krzywdę, jaka Naród Polski spotyka, i niech wymierzy słuszną karę na jej sprawców".