Premier Włoch Silvio Berlusconi zdementował doniesienia największego włoskiego dziennika - "Corriere della Sera", według których libijski dyktator Muammar Kaddafi planuje jego zabójstwo. Gazeta utrzymuje jednak, że te sensacyjne informacje "zostały jej zakomunikowane przez ważnych członków rządu i Ludu Wolności" - partii rządzącej.

Według autora artykułu w "Corriere", Berlusconi miał zwierzyć się swym współpracownikom i osobom bliskim, że jego życie i życie jego dzieci jest w niebezpieczeństwie, ponieważ Kaddafi nie daruje mu udziału Włoch w interwencji wojskowej w Libii i wydał rozkaz, aby go zamordować.

Rzecznik premiera Włoch ogłosił niezwłocznie dementi, oświadczając, że rewelacje "Corriere" są dziennikarskimi elukubracjami nie na miejscu. Zapewnił też, że Berlusconi nigdy nikomu nie zwierzał się z rzekomych pogróżek Kaddafiego, ani nikomu o nich nie mówił.

W odpowiedzi na to dementi mediolański dziennik opublikował w wersji elektronicznej notę redakcyjną, w której napisał, iż rozumie względy, dla jakich rząd dementuje informację , jednak to, co napisał w swym artykule jego autor Francesco Verderami, zostało mu przekazane przez wiarygodne źródła - członków rządu i partię rządzącą.

Według Verderamiego, włoski premier uzasadniał wobec swoich rozmówców obawy o życie własne i rodziny twierdzeniem, że Kaddafi nigdy nie wybaczy mu "zdrady", zwłaszcza, że jeszcze kilka miesięcy temu na ulicach Trypolisu można było oglądać gigantyczne plakaty, na których obaj przywódcy wymieniają uścisk dłoni.

W 2008 roku rząd Berlusconiego podpisał z Libią traktat o przyjaźni, aby rozwiązać ostatecznie problemy wywodzące się z czasów włoskiej kolonizacji Libii i rozwinąć wymianę handlową.