Trypolisie, gdzie nadal brakuje paliwa, wody oraz lekarzy, co najmniej 400 tys. ludzi potrzebuje pomocy - oceniła komisarz UE ds. pomocy humanitarnej Kristalina Georgiewa. "W Libii nadal są poważne problemy. Istnieje też ryzyko, że jeśli walki zostaną wznowione m.in. w okolicach Syrty, sytuacja może jeszcze bardziej się pogorszyć" - powiedziała.

Syrta, położona ok. 360 km na wschód od Trypolisu, jest rodzinnym miastem obalonego dyktatora Libii Muammara Kadafiego i ostatnim bastionem pułkownika na wybrzeżu Morza Śródziemnego.

Według Georgiewej, "w Trypolisie około jedna trzecia ludności potrzebuje pomocy". Stolica Libii liczy według różnych ocen od 1,2 mln do 2 mln mieszkańców. Po wybuchu powstania przeciwko dyktatorowi znaczna część imigrantów uciekła z miasta. Bez pracowników z zagranicy szpitale, piekarnie i inne podstawowe usługi zaczęły działać z utrudnieniem.

Największym problemem jest niedobór pielęgniarek - oceniła Georgiewa.

Wielu imigrantów, którzy postanowili zostać w Trypolisie, musi się ukrywać z obawy przed atakami powstańców, którzy uważają ich za domniemanych najemników Kaddafiego.

Georgiewa zaapelowała do powstańczych władz, by wysłały jasny komunikat do swoich żołnierzy, aby ci nie mścili się na ok. 3 tysiącach imigrantów z Afryki Subsaharyjskiej, którzy najprawdopodobniej nadal przebywają w okolicy miasta, nawet jeśli osoby te walczyły po stronie Kadafiego.

Także Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) jest zaniepokojona losem cudzoziemców, którzy chcą opuścić Trypolis. Wzdłuż wybrzeża i na farmach wewnątrz lądu znajdują się obozowiska dużych grup imigrantów, którzy potrzebują pomocy - poinformowała OIM. Nie mają jedzenia, wody, schronienia i pomocy lekarskiej. Imigranci wielokrotnie mówili, że boją się nękania i tego, że będą celem ataku - dodała IOM.

Statek IOM w nocy po raz trzeci ewakuował obcokrajowców z Trypolisu.