Libijscy przywódcy plemienni próbują przekonać powstańców z oblężonego przez siły Muammara Kaddafiego miasta Misrata do złożenia broni w ciągu 48 godzin. Jeśli negocjacje zakończą się fiaskiem, przywódcy wyślą do walki z powstańcami swoich uzbrojonych zwolenników - oświadczył wiceminister spraw zagranicznych Chaled Kaim. W tym czasie wojska prorządowe wstrzymują operacje w mieście.

Jak podkreśla Agencja Associated Press, w rejonie Misraty nie ma dużych grup plemiennych i powstańcy wątpią, aby Kadafi miał wśród nich znaczące poparcie. Nie wiadomo też, czy dowódcy powstańców podejmą negocjacje, gdyż - jak zaznaczył Kaim - przywódcy plemienni wciąż próbują się z nimi skontaktować.

Powstańcy potwierdzili, że siły Kaddafiego cofnęły się, jednak wątpią, by całkowicie wycofały się z miasta.

Według Kaima, przywódcy plemienni chcą zakończenia walk w Misracie m.in. dlatego, że blokują one dostępu do tamtejszego portu. Według niego, sześć głównych plemion w regionie może zebrać i wyszkolić 60 tys. ludzi.

Misrata, jedyne duże miasto w rękach rebeliantów na kontrolowanym przez Kaddafiego zachodzie Libii, stała się polem zaciętej bitwy. Walki w pozostałych częściach kraju, które rozpoczęły się w lutym po podobnych wydarzeniach w Tunezji i Egipcie, utknęły obecnie w martwym punkcie, nawet pomimo nalotów NATO rozpoczętych w ubiegłym miesiącu.

W czasie trwającego dwa miesiące oblężenia w trzecim największym mieście Libii ostrzeliwanym przez czołgi, moździerze i snajperów, zginęły setki ludzi.