Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nie daje mandatu do doprowadzenia do zmiany reżimu w Libii - powiedział w Berlinie szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Skomentował w ten sposób wspólny artykuł prezydenta USA Baracka Obamy, prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona.

Napisali oni, że "tak długo, jak w Libii będzie rządził Kadafi, NATO i jego partnerzy muszą kontynuować operację ochrony ludności cywilnej". Sprzeciwili się też rozejmowi, który pozostawiałby przy władzy w Libii któregoś z członków rodziny Kaddafiego.

Ławrow wskazał, że z rezolucji nr 1973, dotyczącej ustanowienia strefy zakazu lotów nad Libią, wynika jasne zadanie dla wspólnoty międzynarodowej: ochrona ludności cywilnej. Wezwałem partnerów z NATO, by ściśle i odpowiedzialnie przestrzegali mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ - powiedział.

Według Ławrowa Rosja nie chce odgrywać roli "psa wartowniczego", który nadzorowałby realizację rezolucji RB. Rada Bezpieczeństwa sama zdecyduje, czy dotrzymano mandatu - oświadczył. Jak dodał, dotarły do niego głosy, że niektóre kraje dostarczają broń do Libii. To byłoby pogwałcenie rezolucji - ocenił.

Opowiedział się za podjęciem możliwie szybko próby politycznego rozwiązania konfliktu i poparł inicjatywę Unii Afrykańskiej w sprawie zawieszenia broni w Libii.