Szefowa nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi powiedziała TV Biełsat, że nie ma pieniędzy na zapłacenie grzywny nałożonej na nią przez białoruski sąd. To ponad pięć tysięcy złotych.

Komornicy weszli do mieszkania Andżeliki Borys we wtorek rano. Spisali i wywieźli część jej majątku. Poinformowali że zarekwirowany sprzęt będzie zaliczony na poczet kary grzywny. Będą musieli to sprzedawać, bo nie zdążymy zgromadzić środków - poinformowała Borys .

Wczoraj rzecznik polskiego MSZ Piotr Paszkowski powiedział, że resort skierował do ambasady Białorusi notę, w której zaproponował zapłacenie grzywny nałożonej na szefową Związku przez sąd w Grodnie.

W sumie Borys ma zapłacić 5 milionów 250 tysięcy rubli białoruskich - czyli około 5200 złotych. Jedna grzywna - 4 miliony 200 tysięcy rubli - została wymierzona za rzekomą nielegalną działalność charytatywną, druga - 1 milion 50 tysięcy rubli - za zorganizowanie rocznicowego spotkania przy tablicy upamiętniającej wywózkę Polaków na Sybir. Władze białoruskie uznały to za nielegalny wiec.