Polska misja olimpijska w Pjongczangu nie akceptuje słów użytych przez biathlonistkę Weronikę Nowakowską w głośnym nagraniu skierowanym do kibiców, ale nie zamierza jej dyscyplinować. "Interwencja mogłaby spowodować dalszą eskalację napięcia" - czytamy w wydanym przez misję oświadczeniu. Nowakowska w sobotę opublikowała na Instagramie nagranie, w którym do obrażających ją w internecie i sugerujących, że do Pjongczangu pojechała na wycieczkę, zwróciła się słowami: "W du...e byliście, gó...o widzieliście".

Polska misja olimpijska w Pjongczangu nie akceptuje słów użytych przez biathlonistkę Weronikę Nowakowską w głośnym nagraniu skierowanym do kibiców, ale nie zamierza jej dyscyplinować. "Interwencja mogłaby spowodować dalszą eskalację napięcia" - czytamy w wydanym przez misję oświadczeniu. Nowakowska w sobotę opublikowała na Instagramie nagranie, w którym do obrażających ją w internecie i sugerujących, że do Pjongczangu pojechała na wycieczkę, zwróciła się słowami: "W du...e byliście, gó...o widzieliście".
Weronika Nowakowska w czasie olimpijskiej rywalizacji w Pjongczangu /ANTONIO BAT /PAP/EPA

Uznaliśmy, że to nie czas, aby tutaj, na miejscu, sięgać po rozmowy dyscyplinujące czy jakiekolwiek upomnienia, skoro biathlonistki jeszcze udziału w igrzyskach nie zakończyły. Ewentualna interwencja mogłaby spowodować dalszą eskalację napięcia - oświadczył attache prasowy polskiej misji olimpijskiej Henryk Urbaś.

Na pewno tekstu, a dokładniej słów, jakich Weronika Nowakowska użyła, nie akceptujemy. Zdajemy sobie jednak sprawę, że "popełniła" te słowa pod wpływem bardzo silnych i raczej zrozumiałych emocji (wynikowe plany igrzyskowe miała na pewno znacznie ambitniejsze niż to, co tu osiągnęła), ale także nie pomijajmy faktu, że kiedy zreflektowała się, jak bardzo nieeleganckich słów użyła, próbowała ze swojej wypowiedzi się wytłumaczyć, argumentując przyczyny swego wzburzenia. De facto przyznała się do błędu - zaznaczył Urbaś.

W podobnym tonie sprawę komentował w rozmowie z Polską Agencją Prasową trener kobiecej reprezentacji Tobias Torgersen.

Przede wszystkim wolałbym, żeby Weronika żadnych komentarzy w internecie nie czytała. Kibice zwykle nie mają świadomości, jak naprawdę wygląda walka na igrzyskach, jak niesamowicie wyrównany jest poziom. Poza tym nie bez znaczenia jest budżet, jakim dysponujemy, w porównaniu do tych najlepszych krajów - podkreślił norweski szkoleniowiec.

Dobór słów rzeczywiście jest niefortunny, ale w samym prawie do obrony - nie tyle przed krytyką, co wulgarnymi komentarzami - Weronikę wspieram, choć - jak już wspomniałem - lepiej by było, gdyby nie zwracała na takie rzeczy uwagi. Igrzyska się dla nas jeszcze nie skończyły i musimy się uporać z tym zamieszaniem - powiedział.

Nowakowska: Jeśli ktoś pisze: "ty szmato, wstyd przynosisz Polsce", to jak mam reagować?

Sama Nowakowska przyznała w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Serwańskim i Michałem Białońskim z eurosport.interia.pl, że język, którego użyła w opublikowanym na Instagramie nagraniu, był przesadzony. Zdradziła jednak również, jakie komentarze kierowali wobec niej ludzie po jej nieudanych olimpijskich występach.

Wyniki są bardzo słabe, dużo poniżej oczekiwań i moich możliwości. O tym też mówiłam, ale to nikogo nie interesuje - zauważyła biathlonistka.

Jeżeli już mówimy o hejcie... bo ja nie mówię o zwykłej krytyce: na nią jestem przygotowana od lat. Sama potrafię swoje występy ocenić krytycznie i tak robię. Ja mówię o chamstwie, które panuje w internecie. Ludzie nie mają pojęcia o tym, co my czytamy. Akceptuję fakt, jeśli ktoś pisze, że słabo się spisałam. Nie mam z tym problemu. Ale jeśli ktoś pisze: "ty głupia pi..., po co tam pojechałaś", "ty szmato, wstyd przynosisz Polsce", to jak mam reagować? Ani ja, ani żaden z olimpijczyków nie zasługuje na takie słowa - podkreśliła.

Przyznała również, że "teraz ma świadomość tego, że popełniła błąd" i że "nie powinna czytać niczego".

Ja się "włączyłam" w internet już po zawodach. Chciałam powiedzieć też kilka zdań na temat mojego występu. Jest grono ludzi, którzy mi kibicują - oni chcieli wiedzieć, jak to wszystko oceniam. Na pewno byłam jeszcze w emocjach. To był brak profesjonalizmu, umiejętności chronienia siebie. Dzisiaj rozumiem, że tych zatwardziałych antyfanów nie przekonam, a być może obraziłam kogoś i straciłam w oczach kibiców - powiedziała Nowakowska, po czym zaznaczyła: Ale naprawdę to, co powiedziałam, jest niczym w porównaniu z tym, co musimy o sobie czytać. I podkreślam, że nie chodzi o krytykę. Ja wystąpiłam bardzo słabo, ale nikt nie zasługuje na słowa, z którymi się tu zderzamy.

W Pjongczangu polskie biathlonistki czeka jeszcze przede wszystkim zaplanowana na czwartek rywalizacja sztafetowa. Biało-czerwone byłyby zadowolone z miejsca w pierwszej szóstce.

Zapowiedziała koniec kariery

31-letnia Weronika Nowakowska to srebrna i brązowa medalistka mistrzostw świata w Kontiolahti (2015).

Rok temu wznowiła karierę po urodzeniu bliźniąt. Wprost przyznawała, że w Pjongczangu chce spełnić marzenie o olimpijskim medalu.

W obecnym sezonie Pucharu Świata Nowakowska spisywała się najlepiej z Polek. Jej najlepszym wynikiem było czwarte miejsce w styczniowym biegu na dochodzenie w Oberhofie.

W Korei Południowej 31-latka jednak rozczarowała. W trzech startach zajęła kolejno 34., 30. i 21. miejsce.

Już wcześniej natomiast Nowakowska zapowiedziała, że po tym sezonie definitywnie kończy karierę sportową.


(e)