​Usatysfakcjonowany z Pjongcznagu wyjedzie prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzej Kraśnicki. Jego zdaniem biało-czerwoni zdobywając dwa medale południowokoreańskich igrzysk zrealizowali plan minimum. "Osobiście uważam, że minimum jest spełnione. Zawodnicy nie skompromitowali naszego kraju, nie skompromitowali siebie. Wiem, że dali z siebie wszystko, a że my oczekiwaliśmy więcej, to już inna sprawa" - ocenił Kraśnicki.

Cztery lata temu z Soczi Polacy przywieźli aż sześć medali, w tym cztery złote. W Korei Południowej na taki dorobek bardzo trudno było liczyć, a różnego rodzaju symulacje prognozowały dwa, trzy krążki wywalczone przez skoczków narciarskich. Scenariusz ten w pełni się sprawdził. Kamil Stoch triumfował na dużym obiekcie, a razem z Dawidem Kubackim, Stefanem Hulą i Maciejem Kotem sięgnął jeszcze po brązowy medal zmagań drużynowych.

Mieliśmy ostatnio wspaniałe igrzyska, zarówno w Vancouver, jak i w Soczi. Jednak przed Pjongczangiem mówiliśmy otwarcie, że powtórzenie tych wyników jest praktycznie niemożliwe. Mnie pytano najczęściej właśnie o to, ile medali zdobędziemy w Korei. Odpowiadałem, że będę cieszył się z każdego i bardzo cieszę się z tych dwóch wywalczonych przez skoczków - przyznał.

Przedłużyć serii i zdobyć medalu na czwartych igrzyskach z rzędu nie udało się biegaczce narciarskiej Justynie Kowalczyk. Indywidualnie najlepiej spisała się w niedzielnym biegu na 30 km techniką klasyczną, zajmując 14. miejsce. Kraśnicki nie czuję się jednak rozczarowany.

Justyna była wielka, jest wielka i niezależnie do uzyskanego wyniku, który być może jej nie satysfakcjonuje, jestem dla niej pełen szacunku i uznania za to co robiła i robi dla Polski - podkreślił.

Sukcesy skoczków natomiast nie są dla niego zaskoczeniem, a efektem świetnie funkcjonującego systemu.

Skoki narciarskie mają najlepiej rozwiniętą infrastrukturę, porównując z innymi państwami. Mają dobre finansowanie ze strony ministerstwa i sponsorów, posiadają wspaniały zespół ludzi, dobrych trenerów i to przyczyniło się do tych rezultatów - stwierdził.

Igrzyska w Pjongczangu były piątymi i ostatnimi w karierze panczenistki Katarzyny Bachledy-Curuś. Z rywalizacją na tym poziomie żegnają się też m.in. Kowalczyk, panczenista Konrad Niedźwiedzki czy biathlonistka Weronika Nowakowska.

Oni dodawali naszej reprezentacji otuchy, budzili szacunek, tworzyli dobry klimat. Część z nich odejdzie ze sportu, ale część zostanie. My nigdy nie zapomnimy o tym, co zrobili dla polskiego sportu - podkreślił Kraśnicki.

Gospodarzem następnych zimowych igrzysk będzie Pekin.

Myśląc o 2022 roku, chciałbym być optymistą. Patrząc na wsparcie dla sportu jakie ostatnio obserwujemy ze strony rządu, sponsorów, możemy mieć nadzieję, że w Chinach będziemy zadowoleni z sukcesów polskich sportowców - zakończył prezes PKOl.

(ph)