„To co w przeszłości potrafili zrobić Simon Ammann i Kamil Stoch to coś niezwykłego. Nie jest łatwo zwyciężyć w dwóch olimpijskich konkursach. Moim zdaniem Andreas Wellinger może stanąć na podium także na dużej skoczni, ale niekoniecznie znów zdobędzie złoto” – mówi były niemiecki skoczek narciarski, a dziś komentator telewizyjny Martin Schmitt i dodaje, że Wellinger w pierwszym konkursie też dostał nieodpowiednią rekompensatę za wiatr. Podobnie jak Stefan Hula.

„To co w przeszłości potrafili zrobić Simon Ammann i Kamil Stoch to coś niezwykłego. Nie jest łatwo zwyciężyć w dwóch olimpijskich konkursach. Moim zdaniem Andreas Wellinger może stanąć na podium także na dużej skoczni, ale niekoniecznie znów zdobędzie złoto” – mówi były niemiecki skoczek narciarski, a dziś komentator telewizyjny Martin Schmitt i dodaje, że Wellinger w pierwszym konkursie też dostał nieodpowiednią rekompensatę za wiatr. Podobnie jak Stefan Hula.
Martin Schmitt /Daniel Karmann /PAP/DPA

Patryk Serwański, RMF FM:  Czy pana zdaniem Andreas Wellinger może powtórzyć sukcesy Simona Ammanna i Kamila Stocha i wygrać oba indywidualne konkursy na Igrzyskach Olimpijskich?

Martin Schmitt: Wygranie dwóch olimpijskich konkursów to coś niezwykłego, chociaż udało się to dwukrotnie Simonowi i ostatnio Kamilowi. Sądzę, że to będzie trudny, wyrównany konkurs. Moim zdaniem Andreas na dużej skoczni zdobędzie medal, ale nie jestem pewny czy akurat złoty.

A co z Richardem Freitagiem? Na normalnej skoczni był dopiero 9. Na pierwszych treningach na dużym obiekcie skakał w kratkę.

Na pewno jest mocniejszy na dużej skoczni. Na normalnej skoczni nie był zbyt mocny już na treningach. Tu też na razie brakuje mu błysku. Na pewno może się poprawiać, a w konkursie może włączyć się do walki o podium.

Jak pan z perspektywy kilku dni ocenia ten pierwszy konkurs w Pjongczangu? To nie była taka zwykła rywalizacja.

Warunki były bardzo trudne. Skakałem kiedyś w podobnych warunkach. To nie jest coś absolutnie niezwykłego w skokach narciarskich. Oczywiście kiedy myślisz o Igrzyskach to chciałbyś, żeby warunki w takim konkursie były lepsze. Na pewno jury starało się o to, by każdy mógł skakać w porównywalnych warunkach, ale to było niemożliwe. Reguły FIS stwierdzają, że podczas Igrzysk nie może zostać rozegrana tylko jedna seria. Nie było możliwości by ten konkurs zakończyć po pierwszej serii.

Zaskoczył pana drugi skok Wellingera, w którym wyrównał rekord skoczni?

Nie miał nic do stracenia. Zajmował 5. Miejsce. Wykorzystał szansę. Miał bardzo dobre warunki. Po prostu zrobił to, co potrafi najlepiej. Ale w pierwszej serii Andy miał słabe warunki, a nie znalazło to odzwierciedlenia w rekompensacie za wiatr. To samo spotkało Stefana Hulę w finałowej serii. Miał złe warunki, a odjęto mu aż 18 punktów za wiatr. To było trochę dziwne w obu tych przypadkach.

Pamięta pan swój najzimniejszy konkurs w karierze?

W Lahti na mistrzostwach świata podczas konkursu na normalnej skoczni było minus 23 stopnie i jeszcze mocno wiało.

A kto według pana jest faworytem konkursu drużynowego?

To będzie ekscytująca walka pomiędzy Niemcami, Norwegią i Polską. Wszystko zależeć będzie od warunków. Przy tylnym wietrze daję większe szanse Polakom. Przy wietrze pod narty Norwegom. Jeśli warunki będą zmienne to powinni wygrać Niemcy.

(ag)