Po pierwszej serii olimpijskiego konkursu w Pjongczangu na dużym obiekcie Dawid Kubacki zajmował piąte miejsce. W drugiej podjął ryzyko i ostatecznie został sklasyfikowany na dziesiątej pozycji. "Miałem szansę na medal" - podkreślił.

Byłem spokojny przed drugim skokiem, ale wiadomo, że emocje były. Nie da się do takiej sytuacji podejść całkiem bez nich. Miałem dobry plan na ten skok, ale wykonanie było gorsze. Powiedziałbym, że był on szarpnięty, brakowało w nim płynności, a przez to nie dało się odlecieć na dole. Walczyłem jednak do końca i muszę powiedzieć, że jestem z siebie zadowolony. Nigdy wcześniej nie byłem w trzydziestce na igrzyskach - ocenił Kubacki.

Wiem, że stać mnie na dobre skoki i wiem także, że miałem realne szanse na medal. Mój drugi skok miał być atakiem na podium, ale nie wyszło tak jak bym chciał. Tym razem się nie udało, ale uda się następnym razem - dodał.

Mistrzem olimpijskim ponownie został Kamil Stoch. O 3,4 pkt wyprzedził triumfatora z normalnej skoczni Niemca Andreasa Wellingera oraz o 10,4 pkt Norwega Roberta Johanssona.

Jestem pod wrażeniem tego, czego dokonał Kamil. Czekaliśmy na ten jego drugi skok i udało mu się pokazać na co go stać. Bardzo się cieszę z tego sukcesu, bo on da pozytywnego kopa całej drużynie -
podkreślił.

"Kop" Polakom niewątpliwie się przyda. Rywalizację w Korei Południowej zakończą w poniedziałek konkursem drużynowym.

Powiem tylko tyle - będziemy walczyć. Nie możemy opierać się na wynikach dzisiejszego konkursu, bo zmagania drużynowe to coś zupełnie innego - dodał Kubacki.

Polacy to aktualni drużynowi mistrzowie świata. Po złoto sięgnęli w ubiegłym roku w Lahti.

(m)