Przewodniczący MKOl Thomas Bach zamknął zimowe igrzyska olimpijskie w Pjongczangu. Zgasł znicz, który płonął od 9 lutego. Kolejne odbędą się za cztery lata również na Dalekim Wschodzie, w Pekinie. "Na tych igrzyskach po raz pierwszy rozegrano konkurencje popularne wśród młodego pokolenia. Technologia cyfrowa umożliwiła większej liczbie ludzi śledzenie wydarzeń na arenach olimpijskich. W igrzyskach uczestniczyła rekordowa liczba krajów. Dlatego z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że były to igrzyska nowych horyzontów. Dziękuję, Pjongczang" - oświadczył Bach.

Przewodniczący MKOl Thomas Bach zamknął zimowe igrzyska olimpijskie w Pjongczangu. Zgasł znicz, który płonął od 9 lutego. Kolejne odbędą się za cztery lata również na Dalekim Wschodzie, w Pekinie. "Na tych igrzyskach po raz pierwszy rozegrano konkurencje popularne wśród młodego pokolenia. Technologia cyfrowa umożliwiła większej liczbie ludzi śledzenie wydarzeń na arenach olimpijskich. W igrzyskach uczestniczyła rekordowa liczba krajów. Dlatego z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że były to igrzyska nowych horyzontów. Dziękuję, Pjongczang" - oświadczył Bach.
Ceremonia zamknięcia igrzysk w Pjongczangu /Sergei Ilnitsky /PAP/EPA

Szef MKOl podziękował prezydentowi Korei Południowej Mun Dze Inowi za "zapewnienie sukcesu igrzysk pod każdym względem".

Bach, który jako przewodniczący MKOl zamykał swoją trzecią olimpiadę, ponownie nie zastosował jednak bardziej osobistej formuły, jak to czynili jego poprzednicy. Hiszpan Juan Antonio Samaranch, zamykając letnie igrzyska w Sydney w 2000 roku, nazwał je "najlepszymi w historii", natomiast Belg Jacques Rogge preferował mniej jednoznaczne oceny, jak "niezapomniane igrzyska" dla Aten w 2004, czy "wspaniałe i przyjazne" dla Vancouver w 2010 roku.

Uroczystość zamknięcia igrzysk, tak jak 16 dni wcześniej otwarcia, była stosunkowo skromna w porównaniu z widowiskami, jakie można było obejrzeć choćby w Rio de Janeiro czy w Soczi. Wystąpił m.in. koreański boys-band EXO oraz didżej Martin Garrix. 

W defiladzie sportowcy z różnych krajów mieszali się ze sobą, tańczyli, robili selfie. Polską flagę niósł startujący kilka godzin wcześniej pilot bobslejowej czwórki Mateusz Luty. MKOl nie wyraził zgody na to, by Rosjanie, których narodowy komitet olimpijski jest wciąż zawieszony z powodu afery dopingowej, maszerowali pod własną flagą. Na igrzyskach sportowcy z tego kraju startowali jako Olimpijczycy z Rosji pod znakiem pięciu kół olimpijskich.

W czasie ceremonii wręczono ostatnie komplety medali. Zwyczaj, zainicjowany przez Greków w 2004 roku w Atenach, przyjął się i na zimowych igrzyskach. Publiczność wysłuchała hymnów norweskiego i fińskiego na cześć zwycięzców maratonów narciarskich Marit Bjoergen oraz Iivo Niskanena.

Odbywające się pod hasłem "Igrzysk Pokoju" zawody sportowe spowodowały ocieplenie relacji między dwoma państwami koreańskimi i gesty, których trudno było oczekiwać jeszcze kilka tygodni temu. Na otwarciu była obecna siostra północnokoreańskiego dyktatora Kim Dzong Una - Kim Jo Dzong. 

Razem z prezydentem Mun Dze Inem oglądała m.in. mecz reprezentacji hokejowej Korei, w której razem występowały zawodniczki z Północy i Południa, a na trybunach drużynę dopingowały północnokoreańskie czirliderki. Na zamknięcie przyleciała ośmioosobowa delegacja na czele z generałem Kim Jong Czolem, byłym szefem wywiadu KRLD, a obecnie wicesekretarzem Komitetu Centralnego Partii Pracy Korei. 

Stany Zjednoczone reprezentowała córka i doradczyni prezydenta Donalda Trumpa, Ivanka Trump.

W ciągu 16 dni ponad 2900 sportowców z 92 krajów rywalizowało w 102 konkurencjach. Najwięcej medali - 39, w tym 14 złotych, zdobyli Norwegowie. 

Polacy wywalczyli dwa - złoty Kamil Stoch na dużej skoczni i brązowy drużyna skoczków - zajmując w klasyfikacji medalowej 20. miejsce.

Pjongczang 2018. Igrzyska pożegnań, dominacja Norwegii i Niemiec

Marit Bjoergen, Martin Fourcade, Johannes Klaebo i Ester Ledecka - to największe gwiazdy zakończonych w niedzielę 23. zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Stały one pod znakiem dominacji sportowców z dwóch krajów: Norwegii i Niemiec.

Bjoergen była bohaterką ostatniej konkurencji igrzysk, triumfując z ogromną przewagą nad rywalkami w biegu narciarskim na 30 km techniką klasyczną. Ta wygrana zapewniła Norwegii pierwsze miejsce w klasyfikacji medalowej. Skandynawowie zdobyli najwięcej w historii zimowych igrzysk medali, aż 39: 14 złotych, 14 srebrnych i 11 brązowych. Łącznie o dwa krążki więcej niż dotychczasowi rekordziści - Amerykanie w Vancouver w 2010 roku.

Norwegowie musieli jednak do końca walczyć o pierwszą lokatę w tej klasyfikacji, ponieważ cztery godziny wcześniej 14. złoty medal dla Niemiec zdobyli bobsleiści w konkurencji czwórek. Ostatecznie reprezentacja Niemiec, dopiero szósta w tabeli medalowej cztery lata temu w Soczi, zakończyła igrzyska z dorobkiem 14 złotych, 10 srebrnych i 7 brązowych krążków. Na trzeciej pozycji znalazła się Kanada: 11 złotych, 8 srebrnych i 10 brązowych.

To były moje ostatnie igrzyska i zakończenie ich w taki sposób to coś niewyobrażalnego
- oświadczyła Bjoergen. Swój 15. medal olimpijski w karierze, a ósmy złoty, odebrała z rąk szefa MKOl Thomasa Bacha podczas ceremonii zakończenia igrzysk. 37-letnia Norweżka stała się w ten sposób najbardziej utytułowanym sportowcem w historii zimowych igrzysk, wyprzedzając swoich rodaków - biathlonistę Ole Einara Bjoerndalena i narciarza Bjoerna Daehliego. W samym Pjongczangu zdobyła pięć krążków. Nikt inny nie stawał na podium tyle razy.

Po raz ostatni startowałem w igrzyskach - deklarował także francuski biathlonista Martin Fourcade. On oraz norweski narciarz Johannes Klaebo jako jedyni zdobyli w Pjongczangu trzy złote medale.

Kibice nie obejrzą już na olimpijskich trasach Lindsey Vonn. Amerykanka, która bije rekordy zwycięstw w alpejskim Pucharze Świata, w Pjongczangu wywalczyła tylko brąz w zjeździe. Prawdopodobnie były to także ostatnie igrzyska, i najmniej udane, dla Justyny Kowalczyk. 35-letnia multimedalistka olimpijska (pięć medali, w tym dwa złote) nie zdecydowała się jednak na jasną deklarację. Nie mam precyzyjnych planów - powiedziała w niedzielę po biegu na 30 km, w którym zajęła 14. miejsce.

Oprócz Bjorgen, Fourcade'a i Klaebo gwiazdą igrzysk była Ester Ledecka. Dokonała niezwykłego czynu, zwyciężając na nartach w supergigancie i na snowboardzie w slalomie gigancie równoległym. 22-letnia Czeszka jest pierwszym sportowcem od 1928 roku, który na jednych igrzyskach triumfował w dwóch różnych dyscyplinach.

Podczas zawodów zanotowano cztery przypadki dopingu. Najgłośniejszy dotyczył Rosjanina Aleksandra Kruszelnickiego, który razem z żoną Anastazją Bryzgałową w rywalizacji par mieszanych w curlingu zdobył brązowy medal. Krążek został im odebrany, po tym jak u sportowca wykryto niedozwoloną substancję meldonium. Przypadki Kruszelnickiego i jego rodaczki, bobsleistki Nadieżdy Siergiejewej mogą okazać się brzemienne w skutkach. Rosjanie są bowiem "na cenzurowanym" w związku z zarzucanym im wielokrotnym łamaniem przepisów antydopingowych podczas igrzysk w Soczi. To właśnie z tego powodu w Korei Południowej startowali pod flagą olimpijską, a wielu z nich w ogóle nie dostało zgody na udział.

(ph)