Resort sportu nie znalazł poważniejszych uchybień w działaniu Polskiego Związku Piłki Nożnej - ustalił reporter RMF FM. Kontrola w PZPN-ie rozpoczęła się 7 grudnia po ujawnieniu nagrań byłego sponsora i działacza Grzegorza Kulikowskiego. Sugerował on, że ówczesny sekretarz generalny Zdzisław Kręcina i prezes Grzegorz Lato mogli dopuścić się korupcji przy przetargu na budowę nowej siedziby związku.

Kontrola w PZPN-ie skończyła się w lutym, ministerstwo jednak do dziś ociąga się z opublikowaniem jej wyników. Według naszych informacji, resort między innymi dopatrzył się tego, że w związku za rzadko sprawdzana jest prawidłowość wydawania pieniędzy. Nie stwierdzono jednak praktycznie żadnych nieprawidłowości przy zakupach, także tych związanych z budową nowej siedziby.

Kontrolerzy sprawdzali wnikliwie wszystkie zabezpieczone w związku dokumenty. Przez kilka miesięcy dobierano koleje materiały z PZPN-u, sam zarząd kilkadziesiąt razy odpowiadał pisemnie na pytania przysyłane z ministerstwa. To wszystko jednak nie potwierdziło teorii, by przy kontraktach pojawiły się malwersacje czy fałszerstwa. Wkrótce pełen raport ma opublikować minister sportu Joanna Mucha.

Prezes PZPN mówił w Kontrwywiadzie RMF FM, że podpisał protokół po kontroli ok. 2 tygodni temu. Nie ma żadnych merytorycznych zastrzeżeń, są drobne jakieś tam uwagi - podkreślał. My zawsze byliśmy czyści dodał.

Doszło do korupcji?

Śledztwo ws. domniemanej korupcji w PZPN-ie wszczęto na początku grudnia zeszłego roku. Wcześniej do prokuratury wpłynęły stenogramy z nagrań rozmów. Na ujawnionym przez działaczy PZPN nagraniu słychać rozmowę, która ma odbywać się pomiędzy prezesem PZPN Grzegorzem Latą a innym mężczyzną. Rozmowa miała dotyczyć budowy nowej siedziby związku. Nagranie jest datowane na 14 stycznia 2010 roku. Rozmowa ma sugerować, że Lato i ówczesny sekretarz związku Zdzisław Kręcina mieli dopuścić się korupcji.

Lato odpierał zarzuty o rzekomej korupcji przy budowie siedziby związku - otrzymał absolutorium podczas ostatniego walnego zgromadzenia sprawozdawczego. Sam autor nagrań Grzegorz Kulikowski, w mediach określany jako "były biznesmen z branży budowlanej", przyznawał, że nie ma dowodów na korupcję. Chciałem pokazać mechanizmy, które mogą prowadzić do patologii, ale nie mam dowodów na korupcję władz PZPN - zaznaczał. Również Kręcina mówił, że jest niewinny. Jednak wkrótce potem zarząd PZPN odwołał go ze stanowiska sekretarza generalnego PZPN.