"Paryż płonie, a prezydent Macron jeździ sobie na nartach!” – Tak wiele francuskich mediów komentuje kolejną falę zamieszek, które wybuchły podczas sobotniej demonstracji "żółtych kamizelek" w Paryżu. W tym samym czasie szef państwa postanowił spędzić weekend szusując w Pirenejach.


Francuskie media podkreślają, że kontrast był szokujący. Z jednej strony wszędzie pojawiły się zdjęcia płonących budynków, kiosków z gazetami i samochodów, zdewastowanych restauracji, rozbitych witryn sklepowych i band z imigranckich gett dokonujących rabunków w luksusowych butikach w centrum Paryża. Z drugiej strony media opublikowały zdjęcia uśmiechniętego i zrelaksowanego prezydenta Macrona jeżdżącego na nartach w pirenejskim kurorcie La Mongie. 

Powszechne oburzenie sprawiło, że Emmanuel Macron postanowił przerwać odpoczynek i wrócić do Paryża. Komentatorzy sugerują jednak, że beztroskie zachowanie szefa państwa w momencie, kiedy w stolicy wybuchły zamieszki, było co najmniej dziwne.

Opracowanie: