Sprowadzenie do Polski chińskiej szczepionki przeciw Covid-19 będzie znacznie trudniejsze, niż mogłoby się (politykom) wydawać. Pekin deklaruje wprawdzie gotowość sprzedawania nam produkowanych przez chińskie koncerny preparatów, ale do sprowadzenia ich nad Wisłę potrzeba, po pierwsze, badań, po drugie: woli. Również politycznej.

W Chinach opracowano dotąd - i dopuszczono już do stosowania - cztery szczepionki przeciwko Covid-19.

Chodzi o dwa preparaty opracowane w ramach państwowej grupy farmaceutycznej Sinopharm: przez filię w Pekinie i przez oddział w Wuhanie.

Zatwierdzone zostały również szczepionka koncernu Sinovac i preparat stworzony wspólnie przez firmę CanSino Biologics i Akademię Wojskowych Nauk Medycznych.

Wczoraj prezydencki minister Krzysztof Szczerski ogłosił, że Andrzej Duda rozmawiał telefonicznie z prezydentem Chin Xi Jinpiingiem o sprowadzeniu do Polski chińskich szczepionek.

"Przewodniczący Xi Jinping zapewnił prezydenta, że istnieje taka możliwość" - przekazał Szczerski i zaznaczył, że Andrzej Duda "z zadowoleniem przyjął deklarację chińskiego przywódcy o gotowości Pekinu do uczynienia z produkowanych przez chińskie firmy szczepionek przeciw Covid-19 globalnego dobra publicznego".

Chińskie szczepionki nie zostały jeszcze przebadane w Polsce ani przez agencję unijną

Do faktycznego sprowadzenia do naszego kraju preparatów produkowanych w Państwie Środka potrzeba jednak, po pierwsze, badań - a kłopot z nimi jest taki, że ani polski Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, ani Europejska Agencja Leków nie przebadały jeszcze chińskich szczepionek. Nie było bowiem takich wniosków ze strony chińskiej.

Szef resortu zdrowia Adam Niedzielski podkreślał tymczasem wczoraj, że badania są koniecznością - nikt bowiem nie zamierza narażać obywateli.

Unijny nadzór można wprawdzie ominąć - zrobili to Węgrzy, którzy w ubiegłym tygodniu rozpoczęli szczepienia preparatem Sinopharmu - ale ryzyko jest za duże.

Mniej niż co piąty Polak byłby gotów zaszczepić się preparatem z Chin

I właśnie tutaj pojawia się kwestia woli: tej społecznej i tej politycznej.

Z sondażu United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej" sprzed kilku dni wynika, że większość z nas nie jest fanami chińskich szczepionek.

Badanych zadaliśmy pytanie: "Czy gdyby oznaczałoby to znaczne przyspieszenie terminu szczepienia, przyjęłaby Pani/ przyjąłby Pan szczepionkę rosyjską albo chińską?".

Zaledwie niespełna 17 procent ankietowanych odpowiedziało "zdecydowanie tak" lub "raczej tak".

Opcję zaszczepienia rosyjską lub chińską szczepionką "zdecydowanie" lub "raczej" odrzuciło natomiast blisko 73 procent pytanych Polaków.