Mimo że wszyscy dorośli Amerykanie od poniedziałku kwalifikują się do zastrzyku przeciwko koronawirusowi, to tempo szczepień w USA zwolniło, po raz pierwszy od lutego. Dziennik "Washington Post" wiąże to ze spadkiem popytu na szczepionki.

Średnia dobowo wykonywanych szczepień za ostatnie siedem dni wynosi w USA około 3 miliony. To spadek o 11 procent, licząc tydzień do tygodnia - wylicza w czwartek "Washington Post". Tempo zmniejszyło się najbardziej w stanach z relatywnie niewielką liczbą ludności, gdzie do tej pory proces postępował najszybciej - w Maine, New Hampshire i na Alasce.

Media w USA wiążą to z zaleceniem wstrzymania szczepień jednodawkowym preparatem Johnson & Johnson w pierwszej połowie kwietnia. Produkt tej firmy otrzymało do tej pory jedynie ponad 7 milionów Amerykanów.

Jednocześnie "Washington Post" uważa, że za spowolnienie odpowiada także "słabnący popyt". W niektórych regionach Stanów Zjednoczonych jest on niższy od podaży preparatów przeciwko Covid-19. Władze w Waszyngtonie oceniają, że na początku maja taki problem nie będzie już punktowy, ale powszechny. Dlatego też wzmagają kampanie promocyjne i apele.

Francis Collins, dyrektor Krajowego Instytutu Zdrowia, przyznaje, że dziesiątki milionów Amerykanów "wciąż nie jest pewnych czy chce brać udział" w procesie szczepień. Dotyczy to w znacznej mierze osób młodszych. Nasze wysiłki skupiamy na młodych, którzy nie przejmują się tak bardzo Covid-19 - zapowiada doradca Bidena w sprawach epidemii Andy Slavitt.

Od 19 kwietnia zaszczepić się może każdy Amerykanin powyżej 16. roku życia. Za prezydentury Joe Biden wykonano już ponad 200 milionów zastrzyków. Od połowy grudnia co najmniej 40 procent obywateli USA otrzymało jedną dawkę, ponad jedna czwarta jest w pełni zaszczepiona - wynika z danych Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC).

Mimo tych liczb niepokojące pozostają statystyki dotyczące zakażeń i zgonów. W kwietniu w USA średnio w ciągu doby wykrywa się ponad 60 tys. zakażeń SARS-CoV-2, na Covid-19 umiera dziennie ok. 700 Amerykanów.