"Nie chcę, by dziś, na Twoim pogrzebie panował przede wszystkim smutek, byśmy pogrążyli się w rozpaczy. To prawda, jest nam dziś bardzo ciężko, ale chcę właśnie teraz podziękować Bogu, że wiele lat temu skrzyżował nasze drogi, że dzięki niemu poznałam człowieka i że zmieniło się nasze życie, że miałam wspaniałego męża i cudownego ojca naszych córek - Tuni i Tereski" - mówiła podczas uroczystości pogrzebowych prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza jego żona Magdalena Adamowicz. "Kocham Cię bardzo i wiem, że ani ja, ani nikt tutaj zebrany nie zapomni o Tobie. Proszę opiekuj się nami tam w niebie" - mówiła z kolei 15-letnia córka prezydenta Gdańska, Antonina Adamowicz.

"Nie chcę, by dziś, na Twoim pogrzebie panował przede wszystkim smutek, byśmy pogrążyli się w rozpaczy. To prawda, jest nam dziś bardzo ciężko, ale chcę właśnie teraz podziękować Bogu, że wiele lat temu skrzyżował nasze drogi, że dzięki niemu poznałam człowieka i że zmieniło się nasze życie, że miałam wspaniałego męża i cudownego ojca naszych córek - Tuni i Tereski" - mówiła podczas uroczystości pogrzebowych prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza jego żona Magdalena Adamowicz. "Kocham Cię bardzo i wiem, że ani ja, ani nikt tutaj zebrany nie zapomni o Tobie. Proszę opiekuj się nami tam w niebie" - mówiła z kolei 15-letnia córka prezydenta Gdańska, Antonina Adamowicz.
Antonina i Magdalena Adamowicz / Adam Warżawa /PAP

W maju miała być nasza 20. rocznica ślubu. Od początku naszego związku wiedziałam, że Twoją miłością muszę dzielić się z Gdańskiem. I dzieliłam się, nie była zazdrosna. Teraz zostałyśmy same, ale nie samotne - mówiła podczas uroczystości pogrzebowych prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza jego żona Magdalena Adamowicz.

Dziękuję Wam za oddaną krew, za serce ze zniczy, za Wasze współczucie i jeżeli prawdą jest, że pamięć jest nieśmiertelnością, to w nas Paweł będzie zawsze. Wierzę, że zostaniesz oczyszczony ze wszystkich pomówień - mówiła Magdalena Adamowicz.

Zachęcałeś do czynienia dobra, wierzę, że to dobro rozleje się dalej, że skończy się fala nienawiści. Nadchodzi trudny świat, by się pozbierać, by oswoić osierocone miejsce przy stole, pusty fotel. Pawle, wiem, że to będzie dla nas bardzo trudne, bo jak odnaleźć się w świecie, kiedy już nie można przytulić się do Twojego dużego ramienia. Musimy nauczyć się żyć bez Ciebie. Czasami powtarzałeś, że potrzeba Ci chwili wyciszenia, spokoju. Rozumiałam to, ale nie rozumiem, dlaczego ta chwila ma trwać wieczność. Wiem, że spotkamy się kiedyś znowu, tym razem już na zawsze. Dzisiaj potrzebna jest nam cisza, ale cisza nie oznacza milczenia, bo milczenie jest bliskie obojętności. Musimy zrobić rachunek sumienia - co robiliśmy, gdy wokół nas działo się zło. Pawła i naszą rodzinę dotknęło wiele niesprawiedliwości i złych słów. To nas bolało, ale Paweł brał to na swoje barki - mówiła Magdalena Adamowicz.

Żona tragicznie zmarłego prezydenta wyraziła nadzieję, że śmierć jej męża przyczyni się do zwalczenia nienawiści w debacie publicznej.  Wierzę, że to dobro rozleje się dalej, na inne miasta, na cały świat, że podziały zaczną się zacierać, że skończy się fala nienawiści  - mówiła.


Magdalena Adamowicza podziękowała za doniosły charakter uroczystości pogrzebowej Kościołowi Gdańskiemu oraz przedstawicielom pozostałych religii i wyzwań, bo - jak mówiła - "wie, że Paweł życzyłby sobie tego i zawsze organizował spotkania ekumeniczne".

Dziękowała również całemu zespołowi urzędu miejskiego i najbliższym współpracownikom swojego męża, na czele z pełniącą po śmierci Adamowicza obowiązki prezydenta Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz. Dziękowała również wszystkim służbom, które "przyczyniły się do nadania tak doniosłego charakteru tej uroczystości".

Żona zmarłego prezydenta Gdańska zwróciła się również do lekarzy, którzy zajmowali się nim, gdy trafił do szpitala po tym jak został zaatakowany podczas finału WOŚP. Dziękuję wam z całego serca. Wiem, że robiliście wszystko, co w waszej mocy, aby uratować Pawła, że walczyliście o jego życie przez wiele godzin przy stole operacyjnym - podkreśliła.

Podziękowała także wszystkim zebranym za pożegnanie jej męża i za modlitwę.

Podczas uroczystości wystąpiła też 15-letnia córka Pawła Adamowicza, Antonina. Drogi, najdroższy Tatulku, chcę Ci dziś podziękować - mówiła  Antonina Adamowicz. Za to, że nauczyłeś mnie miłości do książek, historii, za nasze wspólne, długie rozmowy, za czas, którego nie miałeś wiele, który cały czas dawałeś mnie i mojej siostrzyczce. Dziękuję Ci za nasz ostatni wspólny urlop, który spędziliśmy tylko Ty i my, cała nasza rodzina. Kocham Cię bardzo i wiem, że ani ja, ani nikt tutaj zebrany nie zapomni o Tobie. Proszę opiekuj się nami tam w niebie - mówiła Antonina Adamowicz.