Na dziś planowane jest przesłuchanie przez prokuratorów 27-latka zatrzymanego po ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk poinformowała reportera RMF FM Kubę Kaługę, że trwa zbieraniu materiału dowodowego, który będzie dawał podstawę do przedstawienie zarzutów zatrzymany.

Zespół prokuratorów podsumowuje dotychczasowe ustalenie, planuje kolejne kroki. Śledczy nie zdradzają jednak jakichkolwiek szczegółów swojej pracy.

Z ustaleń Kuby Kaługi wynika, że nazwiska sprawcy nie było na liście dziennikarzy akredytowanych na finał WOŚP. Tę informację potwierdził Wawrzyniec Rybak, pełnomocnik stowarzyszenia, które organizowało finał WOŚP w Gdańsku. Jak mówi Rybak,  Stefanowi W. taka przepustka nie została wydana, nie zabiegał o nią. Łącznie wydano kilkanaście takich akredytacji. Otrzymali je głównie znani organizatorom lub miastu dziennikarze i pracownicy mediów. Ta lista została już zabezpieczona przez policję - powiedział dziennikarzowi RMF FM Rybak.

Policja ma ustalać, w jaki sposób Stefan W. wszedł w posiadanie takiej przepustki, choć z drugiej strony - jak mówił Marcin Samsel, ekspert do spraw bezpieczeństwa imprez masowych, przepustka mogła zostać podrobiona.

Napastnik Stefan W. ma 27 lat. Jest mieszkańcem Gdańska. Był wcześniej karany, m.in. za napady na banki. Z więzienia wyszedł kilka tygodni temu. Spędził tam ponad pięć lat.

Wiele wskazuje na to, że nożownik z Gdańska, który zaatakował Pawła Adamowicza działał sam - z pobudek osobistych - ale szczegóły wyjaśni śledztwomówił w RMF FM wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Paweł Szefernaker. 

Podczas gdańskiego finału WOŚP o godz. 20, gdy odliczano czas do "Światełka do nieba" na scenę, na której był m.in. Adamowicz, wtargnął mężczyzna. Na nagraniu zdarzenia widać, jak przebiega przez scenę, podbiega do prezydenta Gdańska i uderza go. Później, chodząc po scenie, podnosi w górę ręce w geście zwycięstwa, ponownie podchodzi do Adamowicza i zabiera mikrofon.

Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz - krzyczał ze sceny, zanim obezwładnili go ochroniarze - wynika z filmów ze zdarzenia.

"O wszystkim zdecydują najbliższe godziny"

Paweł Adamowicz był operowany przez pięć godzin. W trakcie operacji w Uniwersyteckie Centrum Klinicznym we Wrzeszczu przetoczono mu 41 jednostek krwi.

Proszę państwa, pacjent żyje, chociaż jego stan jest bardzo, bardzo ciężki - poinformował w nocy doktor Tomasz Stefaniak, dyrektor ds. lecznictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. O wszystkim zdecydują najbliższe godziny - zaznaczył chirurg.

Urazy były bardzo ciężkie, poważna rana serca, rana przepony, rany narządów wewnątrz jamy brzusznej - powiedział lekarz. Bardzo prosimy, żebyście państwo wspierali pacjenta i żebyście modlili się za niego - dodał.

Opracowanie: