Znów do trzeciego stopnia - w 3-stopniowej skali - wzrosło zagrożenie powodziowe na Warcie i Prośnie w Łódzkiem. Przewidywane przez synoptyków intensywne opady miejscami mogą wynieść nawet do 30 mm.

Sytuacja w gminie Warta, gdzie jeszcze niedawno ludzie walczyli z pierwszą falą powodziową, nie wygląda najgorzej, ale ludzie nawet boją się myśleć o kolejnej fali wielkiej wody. Worki z piaskiem ułożone tu przed prawie dwoma tygodniami nadal bronią dostępu do piwnic, domów i wzmacniają wały. Do piwnicy zamurowane jest, żeby było to zabezpieczenie. Na razie nie ruszamy – opowiada mieszkanka Małkowa koło Warty. I co się gdzieś usłyszy, że woda się podnosi, to już strach – dodaje.

W Małkowie ludzie musieli walczyć z wodą, bo bobry przekopały wały. Teraz trwa ich łatanie i ciągłe patrolowanie. Łatamy dziury ,to, co znajdziemy i nie patrzymy, czy jest tam jakieś zwierzę, czy nie, bo nie ma czasu na zastanawianie się – przyznaje sołtys Małkowa Paweł Ostrowski. Trudno. Niestety doszliśmy do wniosku, że nasze życie jest ważniejsze, niż jakiegoś bobra.

Gdzie jest burmistrz Warty, skoro gmina dostała na wzmacnianie wałów 100 tysięcy złotych z urzędu wojewódzkiego? Dziś poza terenem gminy. Dlatego też po doświadczeniach ostatnich tygodni, mieszkańcy gminy wiedzą, że mogą spać spokojnie tylko wtedy, jak sami sprawdzą wały i załatają każdą dziurę.