Dokąd wedrze się woda, gdy pękną wały przeciwpowodziowe w Krakowie? Jaką głębokość będzie miała woda, która zaleje Saską Kępę w Warszawie? Którędy ewakuować ludzi i gdzie nie budować nowych domów na terenach zalewowych? Na te wszystkie pytania ma odpowiedzieć wirtualna, trójwymiarowa mapa Polski budowana w ramach Informatycznego Systemu Osłony Kraju przed Nadzwyczajnymi Zagrożeniami.

Na razie sfotografowano i zmierzono laserowo z powietrza 58 tys. km kwadratowych powierzchni kraju. Na jesieni, gdy opadną liście, ale zanim spadnie śnieg, lotniczo zeskanowanych ma być kolejnych 50 tys. km a docelowo 177 tys. km, czyli ponad połowa powierzchni kraju. To tereny, na których kiedykolwiek wystąpiły już powodzie albo mogą tam wystąpić. Mapy ukształtowania terenu mają dokładność 15 cm.

To pozwala budować modele i niemal jak w filmach katastroficznych sprawdzać w komputerze co się stanie, gdy woda przerwie wały w konkretnym miejscu - mówi szef MSWiA Jerzy Miller. Część terenu będzie zalana do wysokości 4 metrów. Stanie się to po 35 minutach. Co więcej, ten teren będzie zalewany w określonej kolejności i będzie wiadomo, że ta droga się do ewakuacji nie nadaje, bo zostanie zalana jako pierwsza - tłumaczy Miller.

System modelowania powodziowego pozwala też sprawdzać, w jaki sposób woda będzie ustępować z danego systemu. To, jak mówi szef MSWiA, powinno uzmysłowić samorządom jak ważne jest utrzymywanie drożnego systemu melioracji. System jest też tak zbudowany, że od razu pozwala wycenić ewentualne straty na zalanym terenie. Symulacja ubiegłoroczne przerwanie wałów w Świniarach koło Płocka system wycenił na 350 mln. Zeskanowanie 177 tys. km. kwadratowych ma kosztować 70 milionów złotych.